Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Uciński: W AZS Koszalin męska wymiana poglądów, zamiast poklepywania się po plecach [wywiad]

Rafał Wolny
Rada Nadzorcza AZS Koszalin pod przewodnictwem Tomasza Ucińskiego wysłucha dziś wyjaśnień zarządu
Rada Nadzorcza AZS Koszalin pod przewodnictwem Tomasza Ucińskiego wysłucha dziś wyjaśnień zarządu Archiwum
Z Tomaszem Ucińskim, przewodniczącym rady nadzorczej AZS Koszalin, o wyniku zespołu i ewentualnych decyzjach personalnych

Jak Pańskie samopoczucie po zakończonym już sezonie AZS?
Paskudne. Nie jestem może aż tak zapalonym kibicem, jak wielu w Koszalinie, ale generalnie wszyscy chyba spodziewaliśmy się czegoś innego na koniec sezonu. Już się nie pamięta tego historycznego trzeciego miejsca po rundzie zasadniczej. Teraz każdy patrzy na porażkę z Rosą i analizuje, dlaczego tak źle skończyliśmy rozgrywki. Z tego powodu nastrój jest minorowy.

I jakie wnioski płyną z Pańskiej analizy? Co się stało z drużyną, która zajęła trzecie miejsce po rundzie zasadniczej, by zaprzepaścić to wynikiem w ćwierćfinale?
My, w medalowym sezonie, też wyeliminowaliśmy z siódmej pozycji wyżej rozstawione zespoły (Trefla Sopot i Anwil Włocławek - red.). Tak samo stało się teraz, tyle że tym razem my byliśmy wyżej rozstawieni. Końcówka sezonu faktycznie nie była rewelacyjna. Według zarządu, zbyt wcześnie nastąpiło zmęczenie drużyny. Nie trafiono ze szczytem formy na odpowiedni okres, co jest podstawą ewentualnego sukcesu. Sztaby szkoleniowe innych zespołów przygotowały zawodników lepiej niż nasz. Widać to było podczas ostatnich meczów w Koszalinie, kiedy praktycznie wszyscy gracze AZS, którzy wcześniej znakomicie rzucali z dystansu, a także potrafili odnaleźć się pod koszem - zagrali na fatalnej skuteczności. Szkoda, że drużyna składająca się z kilku gwiazd - choć trzeba zauważyć, że także graczy bardzo dojrzałych - nie potrafiła dotrwać w odpowiedniej formie do fazy play-off. W piątek (dzisiaj - red.) zbiera się rada nadzorcza, podsumowania dopiero przed nami.

Ktoś poniesie konsekwencje za taki wynik?
Musimy to najpierw przeanalizować pod kątem przyczyn i oceny, kto zawinił. Według zarządu, odpowiedzialny za formę drużyny był trener. Został zmieniony, ale jego pracę przeanalizujemy. Podobnie jak nowego szkoleniowca, tym bardziej że jego pierwsze mecze rokowały, że zespół będzie w lepszej dyspozycji na play-off.

Mówi Pan o odpowiedzialności trenera, ale zarząd sam zdjął ją z Igora Milicicia, nie pozwalając mu dograć sezonu, a tym samym - odbierając sobie możliwość rozliczenia go z wykonania zadania. Zarząd tę odpowiedzialność przejął. Tym bardziej że tegoroczny wynik, to nie jest pojedynczy przypadek, tylko reguła. Wyjątkiem był brąz dwa sezony temu, ale to było bardziej zbiegiem szczęśliwych okoliczności, a nie zasługą zarządu. AZS od lat stoi w miejscu, a wyprzedzają nas - i stabilizują nad nami - kolejne zespoły, grające w lidze krócej. W każdej prywatnej firmie, zarząd który nie gwarantuje rozwoju, a pochłania ogromne pieniądze zostałby dawno odwołany. W Polsce przyjęło się, że pieniądze publiczne szanuje się mniej od prywatnych, ale to błąd i chyba czas najwyższy pożegnać zarząd AZS.
Budowanie zespołu, to nie jest zwykły biznes. Przed meczem Barcelony z Bayernem mało kto spodziewał się, że taka maszyna, jak Bawarczycy nawet nie strzeli bramki (rozmowa odbyła się po pierwszym półfinale LM, w którym Barcelona wygrała 3:0).

Z całym szacunkiem do Rosy Radom, ale zachowajmy proporcje.
Oczywiście, ma pan rację co do odpowiedzialności zarządu. Rada Nadzorcza wyznaczyła zadanie w postaci określonego miejsca i będziemy o tym rozmawiać. Ale, jak powiedziałem, mimo dobrych meczów w pierwszej fazie rozgrywek, to zespół nie potrafił utrzymać formy do końca. Na pewno wysłuchamy wniosków zarządu i tego, co zamierzają poprawić, jeśli chodzi o funkcjonowanie drużyny. Klub jest stabilny finansowo. Jeśli chodzi o jakość widowiska, to pamiętam też gorsze sezony. Trzecie miejsce po fazie zasadniczej, to nie jest taka łatwa rzecz przy powiększeniu ligi i wielu niezłych klubach. Tylko ta niefortunna końcówka sezonu...

Zapowiada Pan posiedzenie Rady Nadzorczej, a ja już wiem jak to będzie wyglądać: pochylicie się z troską nad wynikiem zespołu, wysłuchacie ze zrozumieniem wyjaśnień zarządu, poklepiecie pokrzepiająco po plecach, życząc powodzenia na przyszłość i w atmosferze wzajemnego zrozumienia rozejdziecie się do domów. A kolejny sezon będzie wyglądał podobnie, jak poprzednie. Chyba czas na bardziej zdecydowane kroki, bo ten zarząd, a zwłaszcza wiceprezes, jest już mocno zasiedziały.
Ten zarząd, zwłaszcza z młodym prezesem Marcinem Kozakiem, zbudował drużynę, która przez pięć lat dostarczała dużo pozytywnych emocji. Oczywiście, przed tym sezonem na podstawie nazwisk i gry w pierwszej fazie zdawało się, że możemy nawet trafić do europejskich pucharów. Niestety, później okazało się, że z tej dobrej, choć już nie najmłodszej drużyny, nie potrafiliśmy wykrzesać tego, żeby zajęła chociaż czwarte miejsce. Na pewno najpierw wysłuchamy zarządu i - w zależności od tego, jak przekonujące będą wyjaśnienia - zdecydujemy, co dalej.

A co by Pana przekonało? Nie tylko jeśli chodzi o ten sezon, ale o całokształt kilkuletniej pracy zarządu? Zarządu, który ma między innymi poważny kłopot z zarządzaniem kryzysem, co powinno być jedną z najważniejszych umiejętności współczesnych managerów. Prezesi AZS sami wywołują kryzysy albo przynajmniej pogłębiają te istniejące.
Umiejętność zarządzania kryzysem jest bardzo ważna, ale nie zawsze wszystkie firmy potrafią z niego wyjść. Sport, to nie jest przedsiębiorstwo, które można analizować rynkowo. Gdyby każdemu jeszcze przed sezonem można było przypisać ostateczny wynik, to byłoby idealnie. Ale w sporcie, teoretycznie słabsze drużyny mogą czasem osiągnąć więcej od tych bogatszych. Oczywiście, to nie poprawia mojego samopoczucia. Boli zwłaszcza to, że nie podjęliśmy walki. Gdybyśmy potknęli się na dużo lepszym zespole, to co innego, ale zostaliśmy ograni przez drużynę, z którą potrafiliśmy także wygrać na wyjeździe. I to całkiem niedawno. Dlatego na pewno nie będziemy się poklepywać po plecach, tylko czeka nas męska wymiana poglądów. Co z niej wyniknie? Zobaczymy.

Prezesowi Trefla Sopot tych kilka dni wystarczyło, żeby podać się do dymisji po takim samym wyniku, z jakim sezon skończył AZS.
Do mnie jeszcze żadne podania nie wpłynęły. Poczekajmy na radę nadzorczą i poprzez ocenę postaramy się zaplanować, czy w przyszłym sezonie budować zespół tym razem na młodych graczach, licząc się z tym, że może być różnie. Czy też będziemy starali się na tyle stabilnie zbudować drużynę, żeby mieć pewność awansu do play-off. Na razie chcieliśmy podziękować kibicom za wsparcie drużyny w minionym sezonie i zapewnić, że wiele rzeczy będziemy próbowali robić poprzez współpracę z klubem kibica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!