Pogoda sprzyja spacerom. W regionie pięknych traktów leśnych nie brakuje. A na nich właśnie teraz można spotkać najmłodszych mieszkańców lasu. Młode zwierzęta budzą w nas odruch opiekuńczy, ale, choć wydawać się może, że niesiemy zwierzęciu pomoc, krzywdzimy je. Przyroda rządzi się swoimi prawami, a faktem jest, że zwierzęta zabrane ze swego domu, z naturalnego środowiska, mają trudności, by do niego wrócić.
Niestety, w ciągu ostatnich tygodni do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami trafiło kilku młodych mieszkańców lasu.
- Przywieziono mi małą sarenkę - może tygodniową, którą dzieci przyniosły do domu w niedzielę. Rodzice pozwolili, potraktować leśnego zwierzaka jak zabawkę - alarmuje Bogumiła Tiece, starszy inspektor TOnZ-u. - Przez parę dni cieszono się obecnością zwierzęcia, a najbardziej bawił nieodpowiedzialnych ludzi fakt, że sarenka zaprzyjaźniła się nawet z psem! Przecież to dzikie zwierze, które w przyszłości psów powinno unikać jak ognia!
Sarenka karmiona była mlekiem krowim, co również jest niewłaściwe. Mała sarna, co najmniej do września powinna być karmiona tyko i wyłącznie mlekiem kozim. - Co jest bardzo kosztowne. Litr mleka to 10 zł. Dzienne zapotrzebowanie malutkiej sarenki to 1 - 1,5 l. Większa spożywa już do 3 litrów- wylicza st. inspektor. Zwierzę ma trafić do Pogotowia Leśnego. Transport - 700 km. Trwa zbiórka pieniędzy na pokrycie kosztów.
- Pod żadnym pozorem nie wolno dotykać leśnych zwierzaków, a tym bardziej ich zabierać. Samica sarny na pewno jest w pobliżu i obserwuje swoje młode. Siedząca w trawie mała sarenka, czy mała sówka na ziemi to nie brak dbałości o potomstwo ze strony rodziców, ale wręcz przeciwnie - objaw troski o ich życie - tłumaczy inspektor.
Młode zwierzę nie wydziela intensywnego zapachu, więc nie wyczują go drapieżniki, ma maskujące ubarwienie i mało się porusza, co zapewnia mu ochronę. - Matka obserwuje z bezpiecznej odległości swoje potomstwo, by na wszelki wypadek odciągnąć uwagę drapieżnika - dodaje nasza rozmówczyni.
Sarenka nie jest jedynym "dzikuskiem", który chowa się dziś w mieście. Do TOnZ trafiają też małe ptaki. Młode sowy opuszczają gniazda, nie potrafiąc jeszcze latać. Wychodzą z rodzinnych dziupli i rozchodzą się po okolicy. - Jest to również naturalne zjawisko i mechanizm obronny tych ptaków. Kiedy młode mewy uczą się latać, rodzice krążą nad nimi. Często i one są zabierane. Miałam ostatnio u siebie małą sowę, którą spacerowicze przynieśli do schroniska. Trafił też do mnie młody dzięcioł oraz nieopierzona jeszcze pustułka. Ptaki odwiozłam do Ośrodka Rehabilitacji dla Dziki Zwierząt w Wielbowie - opisuje Bogumiła Tiece. - Czy przeżyją? - Bardzo trudno odchować ptaki, dlatego powrót do natury może niestety stać pod znakiem zapytania.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?