- Decyzja o zamknięciu była bezpodstawna. To był błąd merytoryczny i prawny. Nic nie zagrażało zdrowiu i życiu przebywających tam pacjentów - oznajmił P. Policzkiewicz. Powiedział nam, że pracownik Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie zostaje w Słupsku i będzie dalej kontrolować pracę Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Już stwierdziliśmy sporo błędów. Chcemy wiedzieć, czy nadzór gdańskiego oddziału instytucji nad pracą stacji w Słupsku był prawidłowy i wystarczający. Od wyników kontroli będą zależały decyzje kadrowe. Myślę, że podejmiemy je szybko - dodał inspektor Policzkiewicz.
Przypomnijmy, że o sprawie obszernie informowaliśmy w ostatnim wydaniu magazynowym "Głosu Słupskiego". Słupski sanepid kontrolował zakład w Gardnie siedem razy w ciągu ośmiu miesięcy jego funkcjonowania! W końcu kontrolerzy uznali drobne usterki za zagrażające zdrowiu i życiu ludzi. Nakazali zamknięcie zakładu z dnia na dzień! Część pacjentów przewieziono do podobnego zakładu w Ustce, niektórych zabrały rodziny. P. Policzkiewicz mówi, że "Delfin" będzie mógł wznowić działalność po usunięciu drobnych usterek i rekontroli, którą w Gardnie prowadzą pracownicy sanepidu z Gdańska. Grzegorz Wietek, dyrektor "Delfina", stwierdził wczoraj krótko: - Jestem zadowolony z wyników kontroli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?