Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces w sprawie zabójstwa przy ul. Batalionów Chłopskich w Koszalinie

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Prokuratura zarzuca Elżbiecie K. zabójstwo z zamiarem bezpośrednim. Zmarły pokrzywdzony był partnerem życiowym kobiety. Wspólnie mieszkali na piętrze w kamienicy przy ul. Batalionów Chłopskich w Koszalinie.
Prokuratura zarzuca Elżbiecie K. zabójstwo z zamiarem bezpośrednim. Zmarły pokrzywdzony był partnerem życiowym kobiety. Wspólnie mieszkali na piętrze w kamienicy przy ul. Batalionów Chłopskich w Koszalinie. Joanna Krężelewska
To był jeden cios nożem do filetowania ryb. 50-letnia oskarżona o zabójstwo partnera koszalinianka przekonuje, że to nie ona ugodziła mężczyznę. - Zrobił to sam! – zarzekała się podczas poniedziałkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Koszalinie.

Do dramatycznych scen doszło w niedzielę, 10 października 2021 roku, po godz. 15 w jednym z mieszkań kamienicy przy ul. Batalionów Chłopskich 35 w Koszalinie. Podejrzana o zabójstwo kobieta została przesłuchana dopiero po dwóch dniach. Oskarżyciel publiczny musiał zaczekać, aż Elżbieta K. wytrzeźwieje.

W toku prowadzonych czynności Elżbieta K. zmieniała zdanie w kwestii swojej winy i inaczej opisywała okoliczności sprawy. – Podkreśliła, że to pokrzywdzony sięgnął po nóż, przystawił go sobie do klatki piersiowej i powiedział, że może zrobić wszystko. Zagroził, że może się nawet zabić – po zatrzymaniu kobiety wskazał prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Według relacji Elżbiety K., gdy chciała wyrwać nóż partnerowi, on wbił go w swoją pierś. Później mówiła, że sam przypadkowo nadział się na ostrze trzymanego przez nią noża.

6 lutego w Sądzie Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa 41-letniego Andrzeja B. 50-letniej Elżbiecie K. postawiono popełnienia zbrodni z zamiarem bezpośrednim. - Zadała jeden cios. Ostrze noża do filetowania ryb przeszyło lewe płuco i serce. Efektem był masywny krwotok wewnętrzny – prokurator Joanna Struś – Prokop krótko podsumowała akt oskarżenia.

Elżbieta K., krawcowa z Koszalina, nie przyznała się do winy. Z jej wyjaśnień maluje się obraz niezdrowej relacji, w której żyła z Andrzejem B.: - Miałam 44 lata, gdy poznaliśmy się u sąsiadki. Przez pół roku było nam dobrze, później zaczął mnie wyzywać i poniżać. Był agresywny. Wybaczałam mu, bo go kochałam. I trwało to latami. Dusił mnie, nieraz kopnął w żebra, ale nie zgłaszałam tego na policję, bo nie chciałam mu robić problemów.

Na sali rozpraw oskarżona zaczęła płakać. Chusteczki dał jej brat zmarłego, który w sprawie występuje w roli oskarżyciela posiłkowego. - Chciałabym, żeby Andrzej był wśród nas. Wolałabym być na jego miejscu. Ja go kochałam… - łkała K.

Feralnego dnia między partnerami znów doszło do awantury. - Chciałam wyrzucić Andrzeja z domu. Nie chciał wyjść. Sięgnęłam po nóż – przyznała kobieta, zapewniając, że chciała tylko wystraszyć konkubenta i „wzmocnić” przekaz tym statystycznie najczęściej wybieranym przez sprawców w Polsce narzędziem zbrodni. - Krzyknął, że jak ja tego nie potrafię, to on to zrobi. I to była sekunda. Nawet nie widziałam, jak nóż się wbił. Zobaczyłam tylko krew na jego piersiach. Nóż spadł na podłogę. Zaniosłam go do zlewu. Byłam pewna, że Andrzej tylko się skaleczył. Poszłam po ręcznik, żeby przyłożyć go do rany. Wróciłam. Cały pokój był we krwi. Tryskała nawet na ściany. Przyłożyłam mu ręcznik i kazałam usiąść na fotelu, żeby ta krew tak nie leciała. Na ranę przykleiłam plaster. On powoli tracił przytomność – wyjaśniała oskarżona.

Elżbieta K. miała wtedy zadzwonić po sąsiada, który kazał wezwać karetkę. - Zadzwoniłam po pogotowie z opóźnieniem, bo wcześniej Andrzej był przytomny i chodził. Ja ciągle myślałam, że ma małą rankę – zaakcentowała 50-letnia koszalinianka.
- Dlaczego w domu nie było śladów krwi? - dopytała prokurator Joanna Struś – Prokop.

- Zawołałam zięcia – odpowiedziała oskarżona. W pokoju obok jej niepełnosprawna córka wraz z partnerem oglądali filmy. - Poprosiłam, żeby posprzątał. Wytarł krew ręcznikiem z łazienki. Ja też to robiłam. I potem włożyłam ręczniki do pralki. Nie chodziło o zacieranie śladów, tylko robienie porządków.

41-letni Andrzej B. z raną kłutą klatki piersiowej został przewieziony na oddział ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Przez ponad godzinę lekarze walczyli o jego życie. Bezskutecznie.

Biegły lekarz sądowy odniósł się do wersji o przypadkowym nadzianiu na nóż. - Taka sytuacja, bez jakiegokolwiek udziału oskarżonej, nie jest prawdopodobna. Mięśnie, poruszające ręką, są zależne od woli człowieka - podkreślił. - To że oskarżona nie cofnęła ręki, nawet pod – jak to wskazała – naporem pokrzywdzonego, pokazuje, że nie miała takiej woli.

Za zabójstwo Kodeks Karny przewiduje karę od 8 do 15 lat pozbawienia wolności i dwie kary nadzwyczajne – 25 lat oraz dożywocie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera