Rodzice Michała Stachowicza złożą zażalenie na decyzję prokuratury

Prokurator przedstawił nam wyniki specjalistycznych badań potwierdzających, że szczątki znalezione w lipcu minionego roku w Darłówku należały do naszego syna.

Czytaj też >>> Michał Stachowicz nie żyje. Był poszukiwany od roku

To zamyka pewien etap, ale dopiero otwiera listę pytań, na które możemy już nigdy nie znaleźć odpowiedzi - mówią Grażyna i Wojciech Stachowiczowie ze Sławna, rodzice 24-letniego Michała, który był poszukiwany od 1 stycznia 2012 roku. - Poinformowano nas, że specjalistyczne badania wykazały, że ręka została oderwana od ciała bez udziału osób trzecich, w momencie, gdy syn już nie żył. Ale dla nas jest troszkę dziwne, że na podstawie kilku kości przedramienia ktoś udowadnia, że do śmierci Michała nikt się nie przyczynił - mówili nam rodzice po powrocie z koszalińskiej prokuratury, która - jak już informowaliśmy - umorzyła śledztwo w tej sprawie.

- Cały czas rodzą się nam pytania, czy zrobiono wystarczającą ilość badań. Dlaczego nie powołano biegłego, który oceni, czy morze mogło tak daleko - ponad 40 metrów od brzegu - wyrzucić szczątki? Gdzie znajdują się pozostałe kości? - mówili nam załamani rodzice.

Michał zaginął 1 stycznia 2012 roku w Darłówku Zachodnim. Ostatni raz był widziany około godziny 5 nad ranem przy ulicy Południowej, gdzie bawił się podczas zabawy sylwestrowej. Sprowadzony na miejsce pies tropiąc podjął ślad i poszedł ulicą: Wilków Morskich, Zwycięstwa i Muchy na pobliską plażę i tu zgubił trop.
Półroczne oczekiwania na wyniki badań kości znalezionych w Dałówku koszalińska prokuratura tłumaczy między innymi potrzebą dwukrotnego występowania o opinie specjalistów. Podczas pierwszego badania ustalono, że kości należą do mężczyzny. Dopiero potem wytypowano, że mogą być to szczątki Michała i potrzebna była weryfikacja z materiałem genetycznym pobranym od członka jego rodziny.