Wiosną 1945 roku transport robotników przymusowych z Niemiec zatrzymał się na dworcu kolejowym w Koszalinie. Jednym z pasażerów był 18-letni Zdzisław Maciejewski. - Ulicami zawalonymi gruzem z trudem mógł przejechać jeden wóz. Jechałem do ojca, który dostał w pobliżu Koszalina gospodarstwo. Szybko jednak przyjechaliśmy do miasta. Ojciec miał pierwszą w mieście dorożkę - wspomina.
O tym, dlaczego Zdzisław Maciejewski nazywany był dorożkarzem samochodowym, o stajniach przy ul. 1 Maja po wytwórni win, oraz czynach społecznych na rzecz odbudowy Warszawy, czytaj w czwartek 4 marca w papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego. Teraz Głos Koszaliński możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?