MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przetarg na prowadzenie przedszkola wygrała pracownica ratusza. Rodzice są oburzeni

(r)
Przedszkole w Bornem Sulinowie.
Przedszkole w Bornem Sulinowie. Rajmund Wełnic
Część rodziców i startujących w przetargu na prowadzenie przedszkola w Bornem Sulinowie nie może się pogodzić ze sposobem jego przeprowadzenia i z rozstrzygnięcia. Dlaczego? Bo wygrała go pracownica ratusza.

Borneński ratusz rozstrzygnął właśnie przetarg na prowadzenie miejskiego przedszkola. Wygrała go Anna Śliwicka, urzędniczka magistratu. - Prawnego zakazu udziału w przetargu nie ma, ale sprawa jest co najmniej wątpliwa etycznie, gdy w przetargu jej ofertę oceniają koledzy z pracy - mówi mieszkaniec Bornego Sławomir Krakowski, ojciec trójki, który także startował w przetargu.

Przetargi trzy
Ale po kolei, bo historia zaczyna się 2 lata temu. Miasto ogłasza wtedy pierwszy przetarg na prowadzenie przedszkola. Wygrywa go Lidia Uttendorf. Ale zanim zaczęła działalność, przetarg unieważniono w powodów formalnych. Przedszkole prowadziła więc jeszcze przez rok poprzednia najemczyni.
W połowie zeszłego roku ogłoszono kolejny przetarg. Tym razem najlepsza okazała się oferta pani, która wygrała oferując czynsz w wysokości aż 12 tysięcy złotych miesięcznie. Ciekawostką był fakt, że przetarg był ustny i oferenci licytowali się podbijając cenę na niebotyczny poziom. - To cena z kosmosu - mówi S. Krakowski, który prowadzi własną szkołę językową i ma doskonałą orientację, jakie ceny pozwalają zbilansować edukacyjny biznes. - Przy 30-40 dzieciach w przedszkolu, dwóch grupach, kosztach utrzymania kadry, opłatach za media i takim czynszu po prostu nie da się wyjść nawet na zero, chyba, że się otrzyma większą dotację z samorządu lub zafunduje podwyżkę rodzicom.

Przedszkole miało ruszyć już w wakacje. Nie ruszyło, choć był taki zapis. - Zajęcia rozpoczęto z małym poślizgiem we wrześniu, ale rodzice byli niezadowoleni z opieki, wyżywienia, po prostu brakowało wszystkiego - mówi jeden z rodziców. Już w październiku spotkała się z nimi burmistrz Bornego Renata Pietkiewicz-Chmyłkowska. - Pani burmistrz była zadowolona z wyników przetargu, z tego, że takie kwoty z dzierżawy przedszkola wpłyną do kasy miasta - relacjonuje S. Krakowski. - Dopytywałem się, z czego tu być zadowolonym, bo albo czekają nas podwyżki opłat, albo przedszkole po prostu splajtuje. A miasto żadnych pieniędzy nie zobaczy.

I tak się stało, na przełomie roku przedszkole przestało działać. Już wcześniej rodzice zaczęli zabierać swoje pociechy. Radzili sobie, jak mogli. Część się skrzyknęła i u jednego z rodziców zorganizowała opiekę nad gromadką dzieciaków. W tym czasie ratusz szykował kolejny przetarg. Tym razem rozstrzygająca miała być nie tylko wysokość czynszu (30 proc. punktów do zdobycia), ale także oferta merytoryczna, jaką przedłoży przyszły podmiot prowadzący przedszkole (30 proc. punktów) oraz plan finansowy i organizacja pracy przedszkola (po 20 proc.).

Siedem ofert
Przetarg, na który wpłynęło 7 ofert, rozstrzygnięto w lutym. Wygrała go Anna Śliwicka, urzędniczka magistratu. I tu zaczęły się wątpliwości. - Dlaczego nie wpuszczono innych oferentów na otwarcie ofert, dlaczego z prac komisji nie wyłączyli się inni urzędnicy? - pyta jeden z uczestników przetargu. - Nawet w protokole komisji przetargowej znalazła się adnotacja z wątpliwościami, czy prowadzący podmiot da sobie radę finansowo. A. Śliwicka zaproponowała bowiem czynsz na poziomie prawie 5 tys. zł. - Na spotkaniu z rodzicami 22 marca pani burmistrz zapowiedziała, że będzie umarzać należności z tego tytuły - naszego rozmówcę oburza taka deklaracja, bo sam zaproponował znacznie niższy, jego zdaniem realny do udźwignięcia czynsz (1,66 tys. zł). Jego oferta przegrała mimo to nieznacznie (67 do 72 punktów), bo wysoko oceniono część merytoryczną. Nasz rozmówca zastrzega, że prowadzenie przedszkola nie jest dla niego biznesem życia. Ma szkołę językową i to jego źródło utrzymania. - Bardziej chodzi mi o dzieci, a nie interes, tak skalkulowaliśmy ofertę, aby wyjść na zero, jakiś zarobek byłby możliwy, gdyby udało się pozyskać więcej dzieci - zapewnia.

Uwag do przetargu jest więcej. - Po pierwsze komisja zniszczyła karty ofert, nie wiadomo, ile punktów za co konkretnie każdy dostał, 4 z 8 członków komisji to pracownicy urzędu, którzy powinni się wyłączyć z chwilą, gdy okazało się, że do przetargu staje ich koleżanka z pracy - wymienia S. Krakowski, który obliczył też biznesplan wygranej oferentki w żaden sposób się nie bilansuje, roczna strata sięgnie kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Mimo 3 protestów nie zostały one uwzględnione przez panią burmistrz. 7 marca podpisano umowę ze zwyciężczynią przetargu. Skarżący oferenci nie składają jednak broni. Zawiadomili o sprawie m.in. wojewodę, a Lidia Uttendorf złożyła zawiadomienie do prokuratury. - W przetargu roi się od uchybień, wad, niech prokurator ustali, czy nasze zarzuty są nieistotnymi drobiazgami, czy są czynem zabronionym lub czynem karalnym. - mówi. - Po pierwszym przetargu w roku 2010, kiedy mnie pokrzywdzono, odpuściłam. Ale teraz przebrała się miarka. Tym razem będę walczyć o prawdę. Liczy się dobro dzieci. Przedszkolem powinien kierować ktoś, kto wygrał uczciwie - bo był najlepszy. Domagam się unieważnienia przetargu. Po wyczerpaniu procedur odwoławczych została mi tylko prokuratura, na tym etapie chyba tylko ona może prześwietlić przetarg. Rozważam wejście na drogę sądową.

Przetarg bez zarzutu
Anna Śliwicka po wygraniu przetargu zwolniła się z pracy z ratuszu. Przedszkole otwiera 2 maja i przyznała nam, że najchętniej porozmawiałaby tylko o tym. Zapewnia, że przetarg odbył się zgodnie z prawem, a ona mogła w nim starować. Był to trzeci z kolei przetarg na dzierżawę przedszkola, w którym brała udział, a wątpliwości pojawiły się dopiero, gdy go wygrała. I to widać komuś nie pasuje. Zapewnia też, że chce jak najlepiej zająć się dziećmi, współpracować z rodzicami.

Dla burmistrz Bornego Renaty Pietkiewicz-Chmyłkowskiej "sprawa przedszkola jest zamknięta". I odesłała nas do swojej odpowiedzi na list otwarty, jaki wystosowała do niej część rodziców. Wyjaśnia w niej, że przetarg nie odbył się w oparciu o ustawę o zamówieniach publicznych, a o przepisy dotyczące gospodarki gruntami. A w nich nie ma szczygłów postępowania w wypadku przetargu na dzierżawę nieruchomości. Takiego a nie innego sposobu wyłonienia najlepszej ofert dokonała pani burmistrz i miała do tego prawo - pisze R. Pietkiewicz-Chmyłkowska. A komisja przetargowa nie miała wątpliwości, że zwycięska oferta była najkorzystniejsza. Pani burmistrz przypomina też, że gmina zagwarantowała opiekę dla przedszkolaków w okresie, gdy przedszkole było nieczynne. Zapewnia także, że dobro dzieci leży jej na sercu, czego dowodem ciągłe konsultacje i rozmowy z rodzicami na temat zapewnienia opieki nad najmłodszymi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!