MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Protest w Koszalinie: jak żyć, panie prezydencie?

Alina Konieczna [email protected]
Krystyna Suproń pokazuje interpelację, którą w imieniu pracowników obsługi przedszkoli złożył Grzegorz Andrzej Niski.
Krystyna Suproń pokazuje interpelację, którą w imieniu pracowników obsługi przedszkoli złożył Grzegorz Andrzej Niski. Joanna Krężelewska
- Nasze pensje są głodowe - alarmują pracownice obsługi i administracji miejskich przedszkoli w Koszalinie. Kobiety są zdesperowane, ale o strajku nie myślą. Bo kochają dzieci.

Chodzi o grupę ponad 200 osób pracujących w 19 przedszkolach. W większości są to kobiety, panowie, zatrudnieni głównie jako woźni, stanowią mniejszość.

- Po przepracowaniu dwudziestu lat, na rękę mamy po 1.300 złotych - wylicza Krystyna Suproń, przewodnicząca Organizacji Międzyzakładowej OPZZ "Konfederacja Pracy" Pracowników Obsługi i Administracji Przedszkoli w Koszalinie. - Kiedy opłacimy rachunki, dojazdy do pracy, na życie zostają grosze. Wiele z nas zalega z czynszem, czy innymi opłatami, żebyśmy my i nasze dzieci nie głodowały. Najtrudniej jest samotnym matkom. Większość z nas jest w wieku przedemerytalnym, choruje, wymaga stałego przyjmowania leków, ale nas na to nie stać. Jak przeżyć za 300 - 400 złotych przez miesiąc? Skąd mieć siłę i zdrowie, które musimy mieć, bo przecież pracujemy z małymi dziećmi.

W przedszkolach są zatrudnione dwie grupy zawodowe - nauczyciele oraz pracownicy obsługi. Wynagrodzenia tych pierwszych, regulowane przez Kartę Nauczyciela, rosną każdego roku. Pracownicy obsługi na takie podwyżki nie mogą liczyć, choć - według nich - pracują równie ciężko i dobrze.

- W każdej przedszkolnej grupie jest około 30 dzieci, o wszystkie trzeba zadbać: rozebrać do leżakowania, ubrać, nakarmić, umyć, przygotować do wyjścia na spacer, posprzątać - opowiada Krystyna Suproń. - Całą gromadką opiekuje się jeden nauczyciel i jeden pomocnik nauczyciela. Nasza praca jest ciężka, stresująca i odpowiedzialna. Nie potrafimy pogodzić się z tak dużymi dysproporcjami płacowymi, z tym, że przy podwyżkach jesteśmy pomijani.

Losem kobiet przejął się radny Grzegorz Andrzej Niski, który w ich imieniu złożył interpelację.
- Już najwyższy czas żeby dostrzec, że w przedszkolach pracują nie tylko nauczyciele - apelował radny. - Władze miasta powinny w końcu dostrzec tragiczną sytuację tej grupy pracowników, docenić ich pracę i uczciwie wynagrodzić.

Odpowiadając na interpelację prezydent Koszalina Piotr Jedliński stwierdził, że " w 2011 roku płace pracowników obsługi koszalińskich przedszkoli wzrosły o 6,6 procent, czyli o 115 złotych na etat". Według wyliczeń ratusza średnia płaca pracownika administracji wynosi 2,7 tysiąca złotych, pracownika obsługi - 2 tysiące (obie kwoty brutto).

- Nie zgadzamy się z tym, ponieważ praktycznie od czterech lat nie dostaliśmy podwyżek - ripostuje Bogumił Terefenko, zastępca przewodniczącego organizacji związkowej. - To, o czym mówi prezydent, to jedynie inflacyjna waloryzacja płacy wynikająca ze wzrostu kosztów utrzymania. Rzeczywista miesięczna płaca pracownika administracji to 2,2 tysiąca, a pracownika obsługi 1.890 złotych (obie kwoty brutto). Nie chcemy być żebrakami w ratuszu. Pragniemy, żeby wreszcie władze miasta nas dostrzegły i zgodziły się na wypracowanie godziwego systemu wypłat i podwyżek.

Są pomocami nauczyciela, pracują w przedszkolnych administracjach, czy kuchniach. Opiekują się najmłodszymi dziećmi, którym każdego dnia muszą okazać troskę, ciepło, serdeczność, uśmiech.

- Jesteśmy u kresu wytrzymałości - twierdzi Krystyna Suproń. - Po broń ostateczną, jaką jest strajk, jednak nie sięgniemy. Nie wyobrażamy sobie, żeby dzieci zastały zamknięte przedszkola. Za bardzo je kochamy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!