Dom przy ulicy Sikorskiego spalił się niemal doszczętnie. Ogień pojawił się w jednym z pokoi, w którym koczowali bezdomni. Na szczęście po sprawdzeniu zgliszczy okazało się, że nikt z dzikich lokatorów nie zginął.
- Zdążyli uciec - mówił jeden z sąsiadów.
- Kilka dni temu elektrownia odcięła im prąd, bo podłączyli się do sieci na lewo. Wcześniej grzali się jakąś farelką, a teraz chyba palili w piecyku typu "koza". Niewykluczone, że od tego się wszystko zapaliło. Mówiłem, że nie minie miesiąc, a puszczą dom z dymem. Uwinęli się szybciej.
Mieszkańcy pobliskich posesji mówią, że właściciel domku mieszka poza Szczecinkiem i w żaden sposób nie mógł się pozbyć bezdomnych.
- Co ich wygonił, to zaraz wracali - mówi sąsiad. W zgodniej opinii dzicy lokatorzy byli bardzo uciążliwi - urządzali libacje, nachodzili sąsiadów, a wnętrze domu doprowadzili do ruiny.
- Załatwiali się w piwnicy, jeden wielki smród - mówi jeden z rozmówców.
- Szkoda domu, ale z drugiej strony będziemy mieli spokój. Najdziwniejsze, że od lat nikt z tym nie mógł zrobić porządku. Strażnicy miejscy tu przyjeżdżali, zaglądali, czy bezdomni żyją, a z opieki przywozili im nawet jedzenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?