Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politechnika Koszalińska: Siedem lat rządów rektora

Rozmawiała Alina Konieczna
Profesor Tomasz Krzyżyński, wykładowca akademicki, od 2005 roku rektor Politechniki Koszalińskiej. Żonaty, ma troje dzieci.
Profesor Tomasz Krzyżyński, wykładowca akademicki, od 2005 roku rektor Politechniki Koszalińskiej. Żonaty, ma troje dzieci. Radek Brzostek
Rozmowa z profesorem Tomaszem Krzyżyńskim, rektorem Politechniki Koszalińskiej.

- Dobiega końca druga kadencja pańskich rządów w uczelni. Proszę przypomnieć, kiedy zasiadł Pan w fotelu rektora?
- Funkcję rektora Politechniki Koszalińskiej objąłem 1 września 2005 roku, przestanę ją pełnić 31 sierpnia tego roku. W sumie jestem rektorem od siedmiu lat. Moja pierwsza kadencja trwała trzy lata, obecna, już pod rządami nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, obejmuje okres czterech lat.
- Jak ocenia Pan minione siedem lat?
- Jako bardzo pracowite. Zaraz po objęciu obowiązków rektora, we wrześniu 2005 roku weszła w życie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, która narzuciła konieczność wprowadzenia wielu zmian, poprzednia ustawa pochodziła z roku 1990. Pod koniec mojej obecnej kadencji, w październiku 2011 zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy z 2005 roku, z czym wiąże się konieczność wprowadzenia kolejnych zmian organizacyjnych, między innymi wprowadzenie nowego statutu uczelni. Podczas moich kadencji uchwalaliśmy ten statut dwukrot-
nie.

- Co udało się osiągnąć od czasu, gdy został Pan rektorem?
- Jesteśmy dumni z uczelnianego kampusu przy ulicy Śniadeckich. Miasteczko akademickie, które tu powstaje, to duży sukces. Jestem przekonany, że uczelnia w pełni wykorzystała szanse, jakie otrzymała. Ten kampus jest widoczną oznaką naszego rozwoju, zauważalną przez każdego, kto wjeżdża do Koszalina. Na pewno z takiego nowoczesnego kompleksu, który powstaje dzięki funduszom pozyskanym z Unii Europejskiej oraz z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dumni są koszalinianie.

- Nie samymi budynkami uczelnia żyje, ale też nauką. Co zapisałby Pan po stronie zysków w tej dziedzinie?
- Tu też nie mamy się czego wstydzić. W tym okresie Politechnika Koszalińska otrzymała trzy nowe uprawnienia do nadawania stopnia doktora - z inżynierii rolniczej, informatyki oraz z budowy i eksploatacji maszyn w Instytucie Mechatroniki, Nanotechnologii i Techniki Próżniowej. Uzyska-
liśmy także prawo do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego na Wydziale Elektroniki i Informatyki. Niezwykle ważnym osiągnięciem jest zbudowanie w 2007 roku nowej jednostki - Instytutu Mechatroniki, Nanotechnologii i Techniki Próżniowej, który kształci studentów na trzech kierunkach cenionych na rynku pracy - mechatronice, inżynierii materiałowej i inżynierii biomedycznej. Przez cały czas stawiamy na rozwój własnej kadry naukowej.

- W jaki sposób uczelnia starała się przyciągać studentów?
- Za niewątpliwy sukces uważam wzrost liczby oferowanych kierunków studiów. W czasie dwóch kadencji liczba kierunków studiów zwiększyła się z 11 do 26. Naszą ofertę edukacyjną staramy się przygotowywać tak, aby uwzględniała sytuację gospodarczą. Ostatnio wprowadziliśmy nowe kierunki, które są odpowiedzią na potrzeby rynku pracy. To między innymi zarządzanie i inżynieria produkcji, gospodarka przestrzenna czy specjalność film, gry i animacje cyfrowe.

- Tyle o sukcesach, a co z porażkami? Czego nie udało się osiągnąć?
- Młodzi ludzie kończą u nas studia pierwszego stopnia i nie zawsze decydują się na kontynuowanie nauki w naszej uczelni. Działania mające promować podejmowanie studiów II stopnia - magisterskich lub doktoranckich w Politechnice Koszalińskiej - oceniam jako nieskuteczne. Studenci po uzyskaniu licencjatu albo rezygnują z dalszej nauki, albo wybierają inne szkoły wyższe. Wciąż zbyt mało mamy studentów z zagranicy. Aby ich przyciągnąć, zajęcia musiałby odbywać się w języku angielskim. Takiemu wyzwaniu, przy dużym wysiłku z naszej strony, pewnie udałoby się nam sprostać, jest jednak przeszkoda o wiele trudniejsza do pokonania. Polska nadal nie jest krajem pierwszego wyboru dla młodych ludzi z różnych krajów szukających miejsc, gdzie mogą studiować. A jeśli już cudzoziemiec wybiera Polskę, to decyduje się raczej na duży ośrodek akademicki - Warszawę czy Kraków. Po stronie niepowodzeń muszę też wymienić fakt, że nadal zbyt mało naszych studentów wyjeżdża na studia zagraniczne.

- Czy warto było podejmować trud kierowania Politechniką?
- Funkcja rektora do łatwych nie należy. Pomimo tego trudu, wynikającego głównie z niesprzyjających warunków zewnętrznych, dziś mogę powiedzieć, że był to ważny okres w moim życiu. Zostając rektorem, otrzymałem duże wyróżnienie i ogromny kredyt zaufania.

- W jakim stanie przekaże Pan uczelnię swojemu następcy?
- Mój następca przejmie uczelnię w dobrym stanie, choć oczywiście trzeba mieć świadomość zagrożeń. Jednym z nich niewątpliwie jest niż demograficzny. Dziś mówi się, że do 2020 roku kandydatów na studia ma być tylu, ile jest miejsc w uczelniach publicznych. Oczywiście, trudno prognozować, że będzie to oznaczało koniec niepublicznych szkół wyższych, ale jedno jest pewne - liczba studentów w najbliższych latach będzie dramatycznie malała. Politechnika Koszalińska musi przetrwać ten trudny czas. Kadra naukowo-dydaktyczna zatrudniona w uczelni może przekazywać wiedzę 10 tysiącom studentów. Jeśli studentów zaczęłoby gwałtownie ubywać, to mogłoby to oznaczać konieczność redukcji zatrudnienia nauczycieli akademickich.

- Pełnienie obowiązków rektora wiąże się nie tylko z obowiązkami, ale i prestiżem.
- Rektor jest osobą mocno umocowaną w środowisku, cenioną w świecie profesorów i innych rektorów. Moim osobistym sukcesem stało się członkostwo w prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz funkcja wiceprzewodniczącego Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych. Dlatego zawsze obowiązuje niepisana zasada, że rektor kończący kadencję nadal pomaga swojej uczelni. Tak robili wszyscy dotychczasowi rektorzy, podobnie będę starał się postępować i ja.

- Zgodnie z akademickim zwyczajem ustępujący rektor wskazuje swojego kandydata. Proszę powiedzieć, kogo Pan popiera?
- Prorektorem ds. nauki i współpracy z gospodarką jest profesor Tadeusz Bohdal, z którym współpracowało mi się bardzo dobrze przez ostatnie cztery lata. Trzeba jednak dodać, że szanse w walce o rektorski fotel mają wszyscy kandydaci.

- Co będzie Pan robił po opuszczeniu gabinetu rektora?
- Czeka mnie powrót do pracy naukowej, z której zresztą nigdy nie zrezygnowałem, podczas pełnienia funkcji rektora wypromowałem kilku doktorów w zakresie mechatroniki.

- Z jakimi uczuciami pożegna się Pan z funkcją rektora?
- Z poczuciem satysfakcji i dobrze spełnionego obowiązku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!