Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKS Wałcz postawiony w stan likwidacji. Przewoźnik nie dotrwa do swoich 70. urodzin

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Udziałowcy PKS Wałcz podjęli decyzję o rozwiązaniu spółki. Jeden z największych przewoźników w regionie nie dotrwa do swoich 70. urodzin.
Udziałowcy PKS Wałcz podjęli decyzję o rozwiązaniu spółki. Jeden z największych przewoźników w regionie nie dotrwa do swoich 70. urodzin. PKS Wałcz facebook
Udziałowcy PKS Wałcz podjęli decyzję o rozwiązaniu spółki. Jeden z największych przewoźników w regionie nie dotrwa do swoich 70. urodzin.

– Nie chcieliśmy dopuścić do upadłości firmy, dlatego zgromadzenie wspólników podjęło uchwałę o rozwiązaniu spółki, co pozwoli nam samym sprzedać majątek, rozliczyć z kontrahentami, pracownikami i spłacić zobowiązania – mówi prezes PKS Wałcz Ryszard Haracewiat.

- Przewozy będziemy realizować jeszcze do końca tego roku, aby dać samorządom czas na przygotowanie się na zniknięcie przewoźnika.

Wałeckie Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej – wcześniej firma państwowa - w roku 2003 poszło drogą prywatyzacji pracowniczej. Udziałowcami spółki stali się pracownicy, którzy przez szereg lat w ratach spłacali Skarbowi Państwa należność za użyczony majątek. Od roku 2011 załoga była już pełnoprawnym właścicielem spółki.

– Zaraz potem zaczęły się kłopoty, bo wraz z reaktywacją połączenia kolejowego Piła – Szczecin straciliśmy pasażerów na tym kierunku, a z koleją nikt nie wygra – prezes PKS Wałcz mówi, że niemal z dnia na dzień stracili 150-160 tysięcy zł przychodów z tych połączeń. Swoje zrobiła także prywatna konkurencja, która pojawiła się na najbardziej dochodowych liniach.

- Organizatorem transportu na danym terenie jest samorząd, a muszę z przykrością powiedzieć, że poza starostą trzcianecko-czarneckim nikomu z samorządowców nie zależało, aby nas wspomóc – mówi gorzko szef wałeckiego przewoźnika.

- Np. gdy powstało Wałeckie Towarzystwo Przewozowe gmina im zleciła przewozy szkolne.

Dziś podstawą działalności firma są przewozy szkolne pasażerskie, także częściowo dofinansowywane w ramach rządowego funduszu autobusowego.

Już w roku 2019 strata PKS przekroczyła połowę kapitału zakładowego i rezerwowego spółki, zgodnie z prawem zarząd musiał ogłosić zagrożenie upadłością.

- Wtedy zdecydowaliśmy się jednak działać dalej, sprzedaliśmy za niezłe pieniądze plac manewrowy w Wałczu, co pozwoliło nam spłacić kredyty i działać dalej – Ryszard Harcewiat mówi, że jednak już w roku następnym cios całej branży zadała pandemia i lockdown.

- Szkoły przeszły na nauczanie zdalne, a pomoc państwa nie pokrywała naszych strat z tytułu zawieszenia przewozów szkolnych.

Rok 2020 PKS Wałcz zamknął stratą 1,630 mln zł, rok następny zamknięto na minusie 1,1 mln zł, w roku bieżącym będzie podobnie.

- Decyzja o rozwiązaniu spółki była jedyną możliwą jeżeli chcieliśmy zachować jeszcze wpływ na to co stanie się z majątkiem. Jest mi przykro, ale nie mieliśmy innego wyjścia – prezes dodaje, że teraz firmę dobiły rosnące ceny paliw i innych nośników energii.

- Za paliwo płaciłem niedawno 200 tys. zł miesięcznie, teraz 350 tys. zł, gaz zdrożał dla nas trzykrotnie, prąd siedmiokrotnie. Prawda jest taka, że za same pieniądze pasażera komunikacji się nie zrobi, konieczny jest system dopłat.

Początki PKS Wałcz datują się na rok 1953, kiedy mieście powstała stacja terenowa PKS, jako część koszalińskiej ekspozytury PKS będącej z kolei jednostką okręgu gdańskiego PKS. U szczytu potęgi przewoźnik był w latach 80., gdy przewoził nawet kilkanaście milionów pasażerów rocznie i 1200 tysięcy ton towarów. Firma miała drugą bazę w Czarnkowie, oddział w Jastrowiu, Trzciance i Krzyżu, ośrodek wypoczynkowy w Zdbicach, własną przychodnię, szkołę zakładową, zaplecze warsztatowe oraz 130 autobusów i ponad 200 ciężarówek. Zatrudniano nawet 650 osób!

- Jeszcze po prywatyzacji mieliśmy ponad 100 autobusów – mówi Ryszard Haracewiat.

- Na dziś zostało nam 50 autobusów i zatrudniamy 76 osób, z czego 40 to kierowcy. W powiatach wałeckim i czarnkowsko-trzcianeckim byliśmy największym przewoźnikiem. O pracę dla kierowców się nie martwię, zatrudnialiśmy też w obsłudze sporo emerytów, więc oni także nie zostaną bez środków do życia.

Likwidacja przewoźnika zza miedzy martwi burmistrza sąsiedniego Czaplinka Marcina Naruszewicza: - PKS Wałcz co prawda nie obsługiwał linii lokalnych w powiecie drawskim, ale mieli połączenie przez Czaplinek do Koszalina – mówi.

- Szkoda je stracić, tak samo szkoda, że nie dogadali się z PKS Złocieniec, aby je skomunikować z ich połączeniami. Nawiasem mówiąc PKS Złocieniec, którego udziałowcem są samorządy, ma się bardzo dobrze i Czaplinek chętnie wykupiłby udziały w tej spółce, a więc można i dziś radzić sobie na konkurencyjnym rynku. Nawet w czasach, gdy większość osób przesiadła się do swoich samochodów.

Przypomnijmy, że PKS Złocieniec jeszcze całkiem niedawno był filią PKS Szczecinek, który w roku 2010 skomunalizowało szczecineckie starostwo. Przewoźnik ze Szczecinka także popadł w tarapaty finansowe, złocieniecką filię odsprzedał, a sam – po licznych próbach reanimacji – zbankrutował w 2019 roku. Część jego majątku odkupił PKS Koszalin i do dziś wykonuje niektóre połączenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera