Marek Kopczyński
Marek Kopczyński
Ma 50 lat, jest technikiem plastykiem, z zamiłowania także muzykiem. Lalki konstruuje od 1997 roku, jest zdobywcą wielu nagród, uczestnikiem prestiżowego, międzynarodowego festiwalu lalkarzy w Łodzi.
Spektakle białogardzkiego teatru lalek cieszą się niebywałą popularnością. "Królewnę Śnieżkę" obejrzało już 1.500 osób. Podobnie było z "Lokomotywą". Teraz Marek Kopczyński, szef teatru, wziął się za "Pinokia".
- Lalki przygotowuję sam. Scenariusz, nawet muzykę, też piszę samodzielnie. Na szczęście mam ekipę kilkunastu młodych osób, przede wszystkim gimnazjalistów i licealistów oraz uczniów najstarszych klas z podstawówek, którzy pomagają mi w szyciu ubrań, przygotowywaniu rekwizytów - opowiada.
W "Pinokiu" wystąpi 10 lalek. Będą małe, średnie, a jedna duża, o wielkości kilku metrów.
Co ważne, to nie są marionetki ani kukiełki, ale lalki oparte o technikę japońskiego teatru bunraku.
- Aktorzy występują w czarnych ubraniach, są niewidoczni. Widz widzi tylko poruszającą się lalkę - tłumaczy Marek Kopczyński.
Tu nie ma dekoracji. Nic dziwnego, za plecami aktorów musi być ciemno. Wszelkie rekwizyty stoją na pierwszym planie, przed widzami. Lalki Marka Kopczyńskiego mrugają, ruszają ustami, nogami i rękoma. Metoda ich budowy jest wielką tajemnicą, strzeżoną przez szefa teatru jak skarb. - Ich przygotowanie trwa dość długo. Dlatego do kwietniowej premiery musiałem rozpocząć przygotowania już teraz - mówi artysta.
Przypomnijmy, spektakle teatru Marko można obejrzeć w białogardzkim Centrum Kultury i Spotkań Europejskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?