- To pokłosie wieloletniej sytuacji, która dotyczy łamania praw pracowniczych i ustawy o związkach zawodowych w tym szpitalu - wyjaśnia Małgorzata Szymankiewicz, przewodnicząca Zarządu Regionu Zachodniopomorskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, która nie pracuje w koszalińskim szpitalu, ale przyjechała wesprzeć koleżanki po fachu. - Pracownicy są szykanowani, nierówno wynagradzani. Nie może być na to naszej zgody. Mamy pismo inspekcji pracy, w którym stwierdzono, że związki mają rację i że jest wiele uchybień. Do tego dochodzą pracownicze sprawy sądowe dotyczące wynagrodzeń, które trwają od kilku lat - dodaje. - Chcemy pokazać problem - mówi Teresa Arendarczyk, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych. - Głównie chodzi nam o pieniądze. Jedne pielęgniarki dostają bowiem podwyżki. To te, które zgodziły się odstąpić od procesów sądowych i zrezygnowały z roszczeń. Natomiast my, które nie godzimy się na porozumienie, takich podwyżek nie mamy.
Dyrektor szpitala Andrzej Kondaszewski do pikietujących nie wyszedł. - Ma bardzo ważne spotkanie z wojewodą i przedstawicielem Funduszu Zdrowia - usłyszeliśmy od jego rzecznika Cezarego Sołowija, który wyszedł do protestujących i przyjął pismo skierowane do dyrekcji
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?