Akurat w pobliżu znajdowali się strażnicy miejscy, więc wspólnymi siłami udało się okiełznać agresywne zwierzę. Rany poszkodowanego mieszkańca Koszalina są jednak bardzo poważne: przegryziona na wylot ręka, uszkodzone ścięgna, zerwana skóra z kciuka drugiej ręki.
- Wyglądało to makabrycznie, więc strażnicy miejscy musieli udzielić mężczyźnie pomocy przedmedycznej - powiedział Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie. - Udało się zabezpieczyć psa oraz, dzięki wywiadowi lokalnemu, zidentyfikować właściciela groźnego czworonoga. Bo wstępnie 66-latek, mieszkaniec ulicy Młyńskiej, wypierał się, że zwierzę należy do niego - dodał komendant.
Sam właściciel nie mógł założyć psu ani smyczy, ani kagańca. Według relacji strażników miejskich, zupełnie nie panował nad sytuacją. Jak się później okazało, pies nie miał obowiązkowego ochronnego szczepienia przeciwko wściekliźnie. Czworonoga przetransportowano do schroniska, gdzie znajduje się pod opieką weterynaryjną. Na razie husky jest pod obserwacją.
Za nie spełnienie obowiązku ochronnego szczepienia psów przeciwko wściekliźnie, w myśl art. 56 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, właściciel psa został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Drugie 500 zł mandatu koszalinianin dostał za złamanie ar. 77 kodeksu wykroczeń, mówiącego o niezachowaniu ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
Teraz sprawa może obrać kilka kierunków. Wiele zależeć będzie od wyniku obserwacji psa i tego, czy ma wściekliznę. Druga rzecz, to skala obrażeń poszkodowanego. Może on wystąpić na drogę sądową i ubiegać się o odszkodowanie. Może też dojść do odpowiedzialności karnej wynikającej ze złamania art. 157 kodeksu karnego: "kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia (...), podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
- Stąd apel do właścicieli psów i innych zwierząt - pilnujmy ich, dbajmy, by miały zrobione wszystkie niezbędne badania i szczepienia, by były odpowiednio zabezpieczone (kaganiec, smycz) - powiedział Piotr Simiński. - Nie chcę sobie wyobrażać, do jakiej tragedii mogłoby dojść, gdyby tamtędy przechodziło akurat dziecko, które nie potrafi się bronić. Albo gdyby stało się to na odludziu, z dala od osób, które mogłyby pomóc - podsumował.
Zobacz także Będzie budowany kolejny odcinek ul. Austriackiej w Koszalinie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?