Stwierdzono bowiem, że z urny w lokalu wyborczym wyjęto o 12 więcej kart, niż było podpisów na spisie wyborców. - Niewykluczone, że ktoś w pośpiechu nie złożył swojego podpisu, ale odebrał kartę - mówi sędzia Mazur. - Nie wiemy, co się dokładnie stało, ale nie mamy też podstaw, by kogokolwiek podejrzewać o celowe działanie, że np. specjalnie wydał więcej kart, niż powinien.
- Proszę pamiętać, że w tej komisji zagłosowało ponad 4 tysiące osób, z tego ponad 2 tysiące osób przyjezdnych, z zaświadczeniem o prawie do głosowania. To osoby, które należało na gorąco dopisać do spisu. Wyliczyłem, że przy tak dużym udziale wyborców, komisja miała na obsłużenie każdego wyborcy tylko 13 sekund. Tej komisji należy się szacunek, że uporała się ze wszystkim - uważa Marek Mazur.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?