Marcin Rosołowski, który od około 4 lat prowadzi restaurację w obiekcie należącym do miasta, nie przeczy, że zalega z należnościami z tytułu najmu.
- Te zaległości wzięły się z tego, że miasto nie chciało się ze mną porozumieć. Ja przez lata zgłaszałem swoje uwagi i problemy, które występują w lokalu, ale nikt z tym nic nie robił. Ten lokal ma wady budowlane. On przede wszystkim nie nadaje się do działalności przez cały rok, bo nie jest do tego przystosowany - mówi nasz rozmówca.
- Nie sposób go ogrzać, tam jest zimno i choć się staraliśmy, nic z tym nie mogliśmy zrobić, a rachunki rosły. Jestem bezsilny. Zainwestowałem tam dużo pieniędzy. To nawet dobrze, że sprawa trafiła w końcu do sądu, bo liczę na to, że sąd wyjaśni wszystko od początku do końca.
Pisaliśmy niedawno, że lokal stoi nieczynny oraz, że miasto, z uwagi na ponad roczne zaległości czynszowe, chce się rozstać z najemcą (umowa została wypowiedziana). Zapowiadano wówczas skierowanie sprawy do sądu. Wiceprezydent Koszalina Wojciech Kasprzyk potwierdził wczoraj, że pozew został złożony.
- 28 czerwca ja wraz z urzędnikami byliśmy na wizji lokalnej w lokalu, był też przy tym najemca. Nie stwierdziliśmy wówczas żadnych nieprawidłowości, czy wad, które by utrudniały prowadzenie działalności. W przeszłości, owszem, zdarzyła się awaria rury, ale ZBM zajął się tym, usterkę usunięto, wykonano gładź, pomalowano ścianę. Mamy protokół z wizji lokalnej, pod którym podpisał się także najemca.
Marcin Rosołowski przyznał, że planuje zwolnić obiekt w ciągu miesiącu. A co dalej? Będzie czekał na proces. A w ratuszu? Chcą jak najszybciej znaleźć nowego najemcę.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?