W większości gmin w regionie, gdzie zostało trochę grosza w puli na fundusz płac, są wypłacane nagrody na koniec roku. Według jakiego klucza? To totalna uznaniowość, a ostatnie słowo - ile i komu, należy do wójta, burmistrza, prezydenta, starosty. W koszalińskim ratuszu na nagrody przeznaczono 173 tys. złotych. - To z zaoszczędzonych pieniędzy np. dzięki temu, że niektórzy korzystali ze zwolnień lekarskich - mówi Grzegorz Śliżewski z biura informacji Urzędu Miejskiego w Koszalinie.
Nagrody dostali ci, którzy - jak usłyszeliśmy - dobrze pracowali. Okazuje się, że temu wyzwaniu sprostali niemal wszyscy i dostali średnio po 500 zł (funkcyjni dostali większe kwoty) - premie przyznano 346 z 392 zatrudnionych osób.
Nagrody dostali praktycznie wszyscy pracownicy szczecineckiego ratusza. - Poza jedną panią, która była na urlopie wychowawczym - mówi Tomasz Czuk, rzecznik urzędu. Szczecinecki ratusz wypłacił w sumie 122 tys. zł, nagrody wynosiły od 800 do 2,8 tys. zł dla dyrektorów.
W kołobrzeskim ratuszu na nagrody dla pracowników wydano 62 tys. złotych. - Nagrody dostała jedna trzecia pracowników. Prezydent wychodzi z założenia, że wyróżnia ludzi za ponadprzeciętną pracę. Jest przyznawana pula do podziału na dany wydział i to naczelnik proponuje, komu przyznać gratyfikację. Te propozycje trafiają potem do prezydentów - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik. Wysokość nagród wynosiła po 600 zł dla szeregowych pracowników i po ok. tysiąc dla naczelników.
Premie dostali też zastępcy prezydenta, skarbnik, sekretarz - średnio po 3 tys. złotych. W starostwie koszalińskim dodatkowy zastrzyk finansowy dostało 45 osób, od 800 do tysiąca złotych. - Co roku zostają nam pieniądze w funduszu płac, z uwagi na to, że pracownicy są na zwolnieniach - mówi starosta Roman Szewczyk.
- Dodatkowe złotówki dostali m.in. informatycy za pracę przy przenosinach geodezji. Ale np. gdy ktoś często wychodzi z pracy, żeby załatwić swoje sprawy, to na nagrodę nie ma co liczyć.
W starostwie sławieńskim na wypłatę gratyfikacji wydano niecałe 18 tys. złotych. Dla 15 osób. "Za przejawianie inicjatywy w pracy, za zaangażowanie, za wykonywanie zadań spoza zakresu obowiązków, za współpracę międzywydziałową, za dyspozycyjność" - to kilka przykładów uzasadnienia.
Pasa natomiast zaciska starosta białogardzki Tomasz Hynda. Tam nie było i nie będzie żadnych nagród. - Nie mamy na to pieniędzy - mówi starosta. - Od dwóch lat nie było nagród. Co więcej, w ubiegłym roku zwalnialiśmy ludzi. Podwyżek też u nas nie było. Przyszedł czas spłaty zobowiązań powiatu.
- W mojej ocenie to niesprawiedliwe, że nagrody dostają tylko wybrani - ocenia Danuta Czernielewska, przewodnicząca Zarządu Regionu Pobrzeże NSZZ "Solidarność". - Przecież wszyscy wspólnie pracują na ogólne dobro, a nagrody, zwłaszcza w dobie kryzysu - ich koszty ponoszą wszyscy pracownicy, a trafiają one do wybranych. Nie powinno tak być.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?