Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na oddziale zostali już tylko pacjenci. Nagle zachorował prawie cały personel

Jakub Roszkowski
Jakub Roszkowski
Marlena Chmielowiec
Dziwne rzeczy dzieją się w szpitalu w Białogardzie. Według przedstawicieli lecznicy nagle zachorował prawie cały personel...

- Prawie pięć lat czekałam, żeby dostać się na ten sławetny oddział - denerwuje się pani Halina, a z nią dosłownie wszyscy pacjenci oddziału rehabilitacyjnego w Białogardzie. To ten sam oddział, na który wciąż chce się dostać każdy, kto wymaga rehabilitacji kończyn. Ludzie rzeczywiście na swoją kolej czekają tu dosłownie latami. Ale coś tu ostatnio zaszwankowało.

- Od trzech dni siedzimy tu jak w hotelu. Nikt nas nie rehabilituje, przynoszą tylko jedzenie, ale wszystkie gabinety są pozamykane. Można, co najwyżej, pójść na salę i trochę się pogimnastykować. Ale takie rzeczy to ja w domu mogę robić - oburza się Regina Kaspe-rowska, kolejna z pacjentek, z którą rozmawiamy. Jest też pani Małgorzata Kowalenko, która co chwilę się wzrusza. - Tak się cieszyłam, że tutaj jadę. W domu dzieci małe zostawiłam, tęsknię za nimi. Teraz przyjechałam tu na trzy tygodnie, a już mi zaraz tydzień ucieknie, a żadnej rehablitacji nie przeszłam...

- Tu nawet nie ma z kim porozmawiać o problemie. Poszliśmy do kierownictwa, żeby zapytać, czy wiedzą, co się dzieje, że nie ma ludzi i gabinety pozamykane, ale powiedziano nam, że nikogo nie ma. Lekarzy też trudno znaleźć. W zasadzie to błąkamy się więc po tym szpitalu jak w jakimś horrorze - obrazowo opisują kolejni z naszych rozmówców.

Oburzeni pacjenci zadzwonili już nawet do szczecińskiego Narodowego Funduszu Zdrowia. Ale na razie - dzwonili tam we wtorek - odpowiedzi nie otrzymali. Choć akurat Małgorzata Koszur, rzecznik NFZ, problem białogardzkiej lecznicy już zna. Na razie jednak jest ostrożna w przekazywaniu informacji. - Z analizy udzielania świadczeń, jaką prowadzimy obecnie w systemie informatycznym Funduszu, wynika, że kontrakt rzeczywiście nie jest w tej chwili przez szpital w Białogardzie realizowany.

- To jest katastrofa. Najlepszy oddział, przynoszący zyski, po prostu upada. Personel stąd ucieka. Tu jest konieczna natychmiastowa kontrola NFZ - uważa Wiesław Haik, szef Solidarności w szpitalu. Wczoraj poinformował nas, że wypowiedzenie z pracy na oddziale złożyła nawet ordynator.

- Jest rzeczywiście sytuacja podbramkowa, ale spowodowane jest to zbiegiem pewnych okoliczności - próbuje tłumaczyć Witold Jajszczok, rzecznik spółki Centrum Dializa, dzierżawiącej szpital. - Wielu naszych pracowników po prostu zachorowało, a nie mamy ich zastępców. Próbujemy to naprawić, ale wymaga to czasu. Do Białogardu jedzie już nasze kierownictwo. Pacjentów bardzo przepraszamy.

- Zachorowali? Pracownicy stąd uciekają. A pacjenci też zaraz zaczną - komentuje Haik.

Zobacz także: Nowy oddział w szpitalu w Koszalinie

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!