Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monte Karlino: Rywalizowali amatorzy i zawodowcy [zdjęcia, wideo]

Redakcja
W sobotę ściganie w deszczu. Na szczęście w niedzielę pogoda dopisała. Dopisali też kibice i zawodnicy, którzy nie oszczędzali swych maszyn na trasie 40. edycji Rajdu Monte Karlino. - Choć przed startem kierowcy narzekali, że odcinki specjalne sa dość krótkie, to już w trakcie Rajdu okazało się, że choć niebyt długie, to wymagające, doskonale weryfikują umiejętności i były dla wielu sporym wyzwaniem - mówi Maciej Raczewski, dyrektor Rajdu Monte Karlino. - A już najtrudniejszym okazał się być niedzielny odcinek specjalny na lotnisku w Zegrzu Pomorskim. Zanim jednak przed startem w Karlinie ustawiła się kolumna samochodów, w tym roku po raz pierwszy zarówno zawodników licencjonowanych (Rajd Okręgowy) oraz amatorów (KJS), kibice mogli korzystać z dodatkowych, oczywiście motoryzacyjnych atrakcji. Pierwszą był pokaz oldtimerów, którymi przyjechali członkowie Sekcji Pojazdów Zabytkowych "Klasyczny Koszalin". Trabanty, garbusy, leciwe syreny, mercedesy, duże i małe fiaty - wszystkie pięknie odrestaurowane. - Za dwa miesiące wybieramy się tym samochodem do Azji - zdradził nam Sebastian Gleich z Biesiekierza, właściciel 24-letniej nyski. - Turcja, Gruzja, Iran, Pakistan, Indie, tam na prom, do Władywostoku i do Polski - opisał trasę. W swoim wyremontowanym aucie zna każdą śrubkę. Dosłownie! Przez dwa lata nysa była rozłożona na części, podzielona na kupki, każdy element był opisany. Jakie były początki tej pasji? - Kilka lat temu podczas podróży z moją kuzynką, a jeździliśmy wtedy stopem, zdecydowaliśmy, że czas już kupić auto. Padło na nysę, bo to wspaniałe, pakowne auto. Nią byliśmy już na Bałkanach, Kaukazie. Dla Pawła z Koszalina tarpan rocznik 1977 to odskocznia od codzienności. - Kanapki, śpiwór i w weekend na trasę. W aucie jest sporo miejsca, na wycieczkę może pojechać nawet sześć osób - mówi. Przy wozie wszystko robi sam - lubi majsterkować. A ile paliwa pali jego wóz? - Ile wleję tyle spali! - śmiał się pan Paweł. - A poważnie, to około piętnastu litrów może chlapnąć. Przy maksymalnej prędkości 70 km na godzinę. Oczywiście, to wóz weekendowy. Na co dzień nim nie jeżdżę - podsumował. Zdecydowanie większe prędkości osiągają motocykle - deszcz nie był przeszkodą dla śmiałków z Wałcza, którzy przed karlińskim ratuszem urządzili pokaz motocyklowego stuntu, wywołując burzę oklasków. Było ślisko, było bardzo niebezpiecznie, deszcz nie przestawał padać, a oni kręcili kółka, jeździli bez trzymanki, jeździli na jednym kole, a na koniec zrobili sobie dymną zasłonę, paląc gumę. - Dodatkowy hamulec, klatka, większa zębatka - każdy robi motocykl pod siebie - tłumaczył Damian, który kaskaderskie popisy uskuteczniał na hondzie cbr 125. Damian trenuje od dwóch lat i jak przyznał, nie pamięta ile "gleb zaliczył". - Taki sport - mówi. Czy deszcz był dużą przeszkodą? - Było bardzo ślisko, ale i w takich warunkach trenujemy - podsumował. Nie brakowało też chętnych do skorzystania z symulatora dachowania. Pierwsze słowa, jakie powiedział wychodząc z symulatora Tomasz Rusiecki, dyrektor SOS Wiosek Dziecięcych w Karlinie, brzmiały: "Będę wolniej jeździł!" A kiedy już ochłonął, dodał: - Jeśli do tych odczuć dołożyć prędkość faktyczną auta i koziołkowanie - to daje do myślenia. Bez pasów to dziś byłaby masakra, więc polecam każdemu je zapinać. Wszystkim pasażerom, nawet jeśli tylko "kawałek" jest do przejechania - powiedział nam. Na starcie emocje były wielkie. W BMW e36 Ti na sygnał do startu czekali Maciej Kożuszek z pilotem Pawłem Stacherą z Automobilklubu Koszalińskiego. Pan Maciej, były kartingowiec, drifter, w Monte Karlino startował po raz trzeci. - Dziś jeszcze dzwonili do mnie znajomi, jak tam samopoczucie przed startem. Emocję są duże, już nic do mnie nie dociera, jestem absolutnie skupiony na trasie, na odcinkach specjalnych, zadaniach do wykonania - powiedział nam kierowca. Czy deszcz jest dla niego przeszkodą? - Będzie się jeździło gorzej, ale jest jeszcze coś. Każdy nastawił się, że będzie sucho i wybrał odpowiednie na taką pogodę opony. A mogliśmy zabrać tylko jedną parę dodatkowych. Z Karlina kierowcy pojechali do Białogardu, gdzie w centrum miasta mieli do pokonania pierwszy odcinek specjalny. Potem powrót do Karlina i kolejny "oes" - ósemki przed ratuszem. Niedziela powitała "rajderów" wiosenną pogodą. O godz. 10 ścigali się na lotnisku w Zegrzu, skąd z lekkim poślizgiem dotarli do Koszalina. Poślizg wynikał z nieprzyjemnej sytuacji z jednym z właścicieli samolotów, który wyprowadził z hangaru maszynę na teren rajdowych zmagań. Warto było zaczekać godzinę na przyjazd rajdowców, bo koszalińska, odmieniona w tym roku trasa, była niezwykle widowiskowa. Start odcinka specjalnego był zlokalizowany na ul. Dąbrowskiego za Lidlem. Efektowny zjazd z górki, dalej pod wiaduktem, obok Muzeum i pętle na Młyńskiej - było na co popatrzyć! Po finałowym odcinku specjalnym na ul. Młyńskiej wrócili do Karlina, gdzie ogłoszono wyniki. Po imprezie najbardziej zmęczony, z pewnością bardziej niż niejeden kierowca, ale też najbardziej szczęśliwy - z pewnością bardziej niż zwycięzcy - był sam dyrektor imprezy - Maciej Raczewski. W sobotę rano, w pierwszym dniu jubileuszowego Monte Karlino... urodziła mu się córeczka! Gratulujemy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Monte Karlino: Rywalizowali amatorzy i zawodowcy [zdjęcia, wideo] - Głos Koszaliński