MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Masz serce, otwórz do niego drzwi. O idei rodzicielstwa zastępczego

Magdalena Michalska
Rodzin takich jak nasi bohaterowie jest w Szczecinku ponad setka. Oddali serca dzieciom których nikt nie chciał - i jak zapewniają - nigdy nie żałowali swojej decyzji
Rodzin takich jak nasi bohaterowie jest w Szczecinku ponad setka. Oddali serca dzieciom których nikt nie chciał - i jak zapewniają - nigdy nie żałowali swojej decyzji Magdalena Michalska
Byli spełnionymi rodzicami, mieli odchowane dzieci i wiedli poukładane, stabilne życie. Ale znaleźli w sercach miejsce na jeszcze jedną miłość. Inspirujące historie na Wielkanoc!

Decyzję o umieszczeniu dziecka w rodzinnej pieczy zastępczej podejmuje sąd - wyjaśnia Małgorzata Kubiak-Horniatko, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczecinku. - Powodem takiej decyzji bywa długotrwałe zaniedbanie, niedożywienie, przemoc wobec dzieci - nigdy natomiast sama bieda.Obecnie na terenie naszego powiatu mamy ponad sto rodzin zastępczych. Najczęściej tworzą je osoby spokrewnione z dzieckiem, na przykład jego wujostwo, babcia czy też starsze rodzeństwo. Bywa jednak, że takiej roli podejmują się osoby zupełnie obce, które mimo wielu przeszkód i pełnej świadomości, że to niełatwy kawałek chleba, po prostu czują w sobie powołanie.

Serce otwarte dla niepełnosprawnych

Państwo Beata i Marcin przebyli długą drogę od niezawodowej rodziny zastępczej, poprzez zawodową rodzinę zwykłą, aż do rodziny specjalistycznej troszczącej się o dzieci chore i upośledzone umysłowo. Pytani jak do tego doszło, reagują śmiechem. - Kilka lat temu nasza siedmioletnia wówczas córka nalegała na rodzeństwo - wyjaśnia pan Marcin. - Rozważaliśmy ten temat, aż podczas jednej z niedzielnych mszy w kościele św. Ducha usłyszeliśmy ogłoszenie o kursach dla kandydatów na rodziny zastępcze i znaleźliśmy odpowiedz na nasze rozterki! Od ponad dwóch lat państwo Suszka tworzą rodzinę dla pięciorga „trudnych” dzieci. Najpierw było rodzeństwo: pełnoletnia dziś dziewczyna i szesnastoletni chłopiec. Zupełnie zagubieni, po potwornych traumach i molestowaniu w domu rodzinnym. Nieco później dołączyły do nich bliźniaki: upośledzony w stopniu umiarkowanym Kamil i lekko niepełnosprawna Ola, a po kilku miesiącach jeszcze Piotruś - nie dość że upośledzony umysłowo, to jeszcze po dziecięcym porażeniu mózgowym. Rodzina zwykła go nazywać „trzecim bliźniakiem” ze względu na wyjątkową bliskość, jaka wytworzyła się między nim, a młodszymi dziećmi. - Życie w takiej gromadzie to przede wszystkim sztuka organizacji i zarządzania czasem - opowiada pani Beata. - To dzieci, ich potrzeby i edukacja wyznaczają nasz rytm życia.

Przełamując stereotypy

Państwo Agnieszka i Marek pełnią obowiązki zawodowej rodziny zastępczej, przygotowują się także do podjęcia roli rodzinnego domu dziecka. O swoich motywacjach mówią krótko - Postępujemy tak jak czujemy, że powinniśmy. - Na samą decyzję wpłynął fakt że przed laty pracowałam jako wychowawczyni w tutejszym domu dziecka - opowiada pani Agnieszka. - O ile uwielbiałam samą pracę i kontakt z dziećmi, o tyle bardzo krytycznie oceniałam system i politykę naszego państwa w tym zakresie. Gdy więc podchowaliśmy własne dzieci, było dla mnie oczywiste, gdzie powinnam szukać swego przeznaczenia. Od tamtej chwili przez dom państwa Agnieszki i Marka przewinęło się osiemnaścioro dzieci.

- Obecnie opiekujemy się jednym dzieckiem z orzeczoną niepełnosprawnością, dwojgiem dziesięciolatków i „zdemoralizowaną” nastolatką, która właśnie urodziła własne maleństwo, czyli razem mamy piątkę - podsumowuje pan Marek. Zresztą jeśli chodzi o Małgosię - czyli naszą nastoletnią mamę, to właśnie dzięki niej odkryliśmy, jak ważna, niedoceniana i satysfakcjonująca potrafi być praca wychowawcza ze starszą młodzieżą. Trafiła do nas jako dziewczyna z przyklejoną etykietką „trudnej”, a to fantastyczna młoda mama.

Miłość, która czasami boli

Okazywana troska i wsparcie, a także opieka nad dziećmi, na którą składają się rutynowe czynności związane ze wspólnymi posiłkami, pielęgnacją, odrabianiem lekcji i usypianiem do snu, pełnione są przez zastępczych opiekunów z pełną świadomością, że powierzone im dzieci mają biologicznych rodziców, którzy najczęściej nie stracili do nich praw. - Z jednej strony pozostajemy świadomi, że dzieci muszą, a nawet powinny kiedyś powrócić do swoich domów rodzinnych, z drugiej pojawia się więź, która skazuje nas na ciągłą walkę z własnymi emocjami - opowiada pan Marek. - Każdy maluch zasługuje na mamę i tatę z prawdziwego zdarzenia, ale gdy dziecko, któremu poświęciliśmy kilka lat życia, trafia wreszcie do adopcji, to w naszej rodzinie przechodzimy żałobę - opisuje swoje doświadczenia pani Agnieszka. - Zanim przepracujemy temat i pogodzimy się z losem, o takim dziecku nie rozmawiamy, nie oglądamy jego zdjęć i nie ruszamy ubranek. Towarzyszą nam emocje niczym po śmierci ukochanego członka rodziny…

Nowe dziecko nowych rodziców

Do trudnych aspektów rodzicielstwa zastępczego należą także kwestie poza emocjonalne. - Nie ukrywajmy, ale po malutkie, zdrowe dziecko ustawia się zwykle ogonek chętnych - tłumaczy pani Małgorzata Kubiak-Horniatko. - Starsze, a zwłaszcza chore dzieci nie mają zwykle tyle szczęścia. Ich naturalne rodziny okazują się być niewydolne wychowawczo, a szanse na adopcję maleją z każdym rokiem. Dlatego tak ważne jest otaczanie rodzin zastępczych maksymalnym wsparciem - tak merytorycznym, jak i finansowym. Na każde dziecko w rodzinie zastępczej ustawodawca przewiduje tysiąc złotych miesięcznie, plus dodatkowe dwieście, jeśli dziecko jest niepełnosprawne. Poza tym uruchomiony program 500+ dofinansowuje każde dziecko do 18 roku życia, niezależnie od stanu liczebnego rodziny. Dużo? Zważywszy na horrendalne koszty rehabilitacji, systematycznych zajęć z pedagogiem, czy integracji sensorycznej - kwoty te okazują się być zaledwie kroplą w morzu potrzeb. - Nasze dzieci wymagają regularnych badań lekarskich oraz dwu-, trzykrotnego uczestnictwa w turnusach rehabilitacyjnych każdego roku - mówi pan Marcin. - A koszt każdego z nich dla jednego dziecka to 5 tysięcy złotych…

Rodzice bez dnia wolnego

Choć zgodnie z prawem każdej rodzinie zastępczej przysługuje miesiąc urlopu od pełnionych obowiązków rodzicielskich, żadna z nich w zasadzie nie korzysta z tej możliwości. - Bardzo ciężko jest rozstać się z dzieckiem nawet na kilka dni, a co dopiero na tak długo! - zauważa pani Beata. - Nie wiem również jak miałabym wyjaśnić swoim maluchom taką nieobecność? Zmęczenie? Potrzeba czasu dla siebie? Chyba by nie zrozumiały… - śmieje się. - Ponieważ razem chodzimy po lekarzach, wspólnie odrabiamy lekcje i bawimy się na świeżym powietrzu, dlaczego wakacje mielibyśmy spędzać oddzielnie? - pyta pan Marcin. - Nawet jeśli tak jak w zeszłym roku oznacza to zwiedzanie Krakowa z całą gromadką i grozi pokolorowaniem muzealnym dziełom sztuki…

Życzenia na Wielkanoc

Mimo codziennego zmęczenia i walki z przeciwnościami, żadna z par rodziców zastępczych nie potrafi wyobrazić sobie innej ścieżki życia. - Życzenia? - Chciałabym, aby Hania mogła odstawić leki przepisane przez psychiatrę, a Piotruś nie miał nocnych lęków - mówi pani Agnieszka. - Ja marzę, aby do naszego grona dołączyło jeszcze dziecko z zespołem Downa - wzdycha pani Beata. - Pewnie nie dożyjemy takich czasów, kiedy rodziny zastępcze nie będą już potrzebne, ale z okazji nadchodzących świąt, życzmy sobie, abyśmy przynajmniej mieli jak najmniej pracy - podsumował pan Marek. I oby jak najwięcej dzieci wychowywało się w swoich naturalnych rodzinach - pełnych miłości, ciepła i troski najbliższych - dodaje dyrektor PCPR.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!