MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marynarz ze Szczecinka ratuje życie

(r)
Andrzej Żukowski podczas jednego z rejsów.
Andrzej Żukowski podczas jednego z rejsów. Fot. archiwum rodzinne
Andrzej Żukowski, marynarz ze Szczecinka, wraz z całą załogą statku ms "Kociewie" uratował dwójkę rozbitków z przewróconego katamaranu. Dramat rozegrał się na Oceanie Spokojnym.

Informacje o dramacie na morzu i jego szczęśliwym finale przekazał nam Wojciech Żukowski ze Szczecinka, syn pana Andrzeja. - Kilka dni temu statek płynął w kierunku Kanału Panamskiego i tam spotkała ich niezwykła przygoda - opowiada. "Kociewie" płynęło w dziewiczym rejsie ze stoczni w Chinach z ładunkiem zboża do Hiszpanii.

Nad Pacyfikiem przeszedł wtedy silny sztorm, po którym załoga "Kociewia" odebrała sygnał SOS od tonącej jednostki. Statek natychmiast zboczył z kursu i płynąc pełną mocą rozpoczął poszukiwania. Prowadzili je razem z amerykańskimi kostarykańskim statkami straży wybrzeża.

- Po godzinie byliśmy na miejscu - pisze w mailu do rodziny Andrzej Żukowski. Szybko odnaleziono 17-metrowy katamaran. Jacht był przewrócony i miał urwany jeden pływak, a na pokładzie nie było śladu żeglarzy. Z pewnością jednostka padła ofiarą sztormu.

Polscy marynarze zaczęli przeczesywać morze w odległości około 6 mil od katamaranu "Ebay" natrafili na dryfującą tratwę ratunkową, a w niej na dwóch zziębniętych rozbitków. - To 68-letni Amerykanin i jego zięć, 28-letni Peruwiańczyk, którzy ruszyli w rejs z Kostaryki - informuje marynarz. Jak podaje portalmorski.pl uratowani to Herbert Kaplan i Wilfredo Fano Viacava.

Rozbitkowie mieli masę szczęścia, bo robiło się już ciemno, a w wodzie o tej temperaturze długo by nie przeżyli. Po kilku godzinach doszli jednak do siebie na tyle, że mogli opowiedzieć swoją mrożącą historię kilkunastu godzin walki o życie. - Jeszcze nie widziałem, aby ktoś był tak wdzięczny, a my cieszymy się, że udało nam się ich uratować i cali wrócą do rodzin na święta - pisze pan Andrzej, dla którego z kolei te święta będą kolejnymi z dala od bliskich.

- Ojciec pływa 4-6 miesięcy, potem jest 2 miesiące w domu, ale tym razem jednak przerwa nie przypadnie w święta - mówi Wojciech Żukowski. Jego tata jest teraz starszym oficerem mechanikiem na statku Polskiej Żeglugi Morskiej ms "Kociewie".

- Jesteśmy bardzo dumni, że wraz z całą załogą uratowali rozbitków - dodaje, że dla każdego, kto ma marynarską rodzinę to ogromne wydarzenie. Wie o czym mówi, bo oprócz ojca, który pływa już 33 lata, marynarski fach uprawia jeszcze dwóch kuzynów i 2 wujków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!