“Front wojny polsko-bolszewickiej przesuwa się w kierunku Warszawy, a polska armia szykuje się do obrony stolicy. Marszałek Piłsudski, szukając wyjścia z coraz bardziej skomplikowanej sytuacji, zleca oddziałowi kilkunastu straceńców misję niemal niemożliwą do wykonania.”
Tak rozpoczyna się najnowsza powieść Marka Rudnickiego, która w środę trafiła na półki księgarni w całej Polsce.
Warto w tym miejscu przypomnieć pierwszą część powieści "Vakho. Wilcze szczenię". Nie jest to książka stricte historyczna. Powstała częściowo w oparciu o wspomnienia Jana Rudnickiego i Sylwestra Mielczarskiego, dziadków pisarza, którzy służyli w legionach Piłsudskiego.
- To były młode chłopaki, pełni "kawaleryjskiej" fantazji, zawirowani odwagą, co skutkowało wieloma nieprawdopodobnymi przygodami, w których ocierali się o śmierć - wyjaśnił nam Marek Rudnicki. - Przez lata nosiłem się z zamiarem napisania książki na ten temat, ale ciągle wydawało mi się to zbyt trudne. Albo za dużo, albo za mało historii w fabule; przerastało moje możliwości, choć zamiar nadal gdzieś tkwił w podświadomości. W końcu udało mi się znaleźć klucz do równowagi. Mój kolega, który jako jeden z pierwszych recenzował powieść, stwierdził, że czyta się to jak przygody Tomka Wilmowskiego wymieszane z "Ogniem i Mieczem". Fajnie, bo to oznacza, a przynajmniej mam taką nadzieję, że książka nie jest nudna.
Jak będzie z drugą częścią powieści? Trzeba przekonać się samemu sięgając po tytuł.
Marek Rudnicki, jest dziennikarzem i redaktorem lokalnych tytułów prasowych. Przez lata związany z Głosem Szczecińskim. Wielokrotnie wyróżniany nagrodami dziennikarskimi. W swoim dorobku pisarskim ma takie tytuły jak: „Szpony diabła”, „Remedium 111”. czy "Bękarty bogów" i "Kołowrót dziejów”.
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?