W ubiegłym tygodniu pani Magdalena trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ul. Unii Lubelskiej. Narzekała na ból. Mimo to, spędziła tam dokładnie sześć godzin!
- Trochę się przez ten czas naoglądałam i nasłuchałam - przyznaje. - Ludzie nie wytrzymują w tym tłoku, na tych twardych krzesełkach. Źle się czują, są poddenerwowani... Zaczynają na siebie warczeć. Mają również pretensje do lekarzy, że nikt się nimi nie interesuje. Jeden z pacjentów w końcu zapytał przechodzącego medyka, ile jeszcze ma tu siedzieć? No i się zaczęło.
Pani Magdalena przyznaje, że pacjent kipiał z nerwów, ale lekarz nawet nie próbował tonować dyskusji.
- Było po północy. Najwyraźniej wszyscy już byli zmęczeni. Krzyczeli na siebie. Obwiniali o wszystko. Naprawdę było gorąco.
Z kolei pani Alina opowiada o wizycie na izbie przyjęć szpitala MSWiA przy ul. Jagiellońskiej. Chciała się zarejestrować na zabieg - formalności zajęły ponad pięć godzin.
- Ale w tzw. międzyczasie trafiłam na moment, kiedy przywieziono bezdomnego - mówi. - Rzeczywiście człowiek nie był przyjemny. Bluzgał, do tego nie mył się chyba rok, bo śmierdział jakby dopiero wyszedł z wychodka. Lekarze mieli pretensje, że go tu przywieziono. Nie wiem, czy nie chcieli się nim zająć, czy nie wiedzieli, kto ma go przebadać. W każdym razie, kłócili się między sobą na cały regulator. To była niezła jazda. I nikt się nie przejmował tym, że pozostali pacjenci wszystkiemu się przysłuchują.
Nasi Czytelnicy często informują o dantejskich scenach, do których dochodzi również w przychodniach. Pani Elżbieta chciała zaszczepić kilkumiesięczne dziecko w przychodni Bałtyckiej przy ul. Mickiewicza. Jak tłumaczy, zbliżał się termin, ale w rejestracji nie mogła się umówić na konkretny dzień.
- Panie kazały mi czekać - denerwuje się. - Nie mogły zrozumieć, że nie mogę. Że muszę zaszczepić dziecko natychmiast! Kiedy próbowałam to rejestratorce wytłumaczyć, natknęłam się na ścianę. Poza tym dowiedziałam się o sobie paru nieprzyjemnych rzeczy. Popłakałam się.
Do podobnych sytuacji dochodzi codziennie. Pytani przez nas rozmówcy potwierdzają, że atmosfera w placówkach zdrowia jest "wybuchowa".
Prezes szczecińskiej OIL tłumaczy, że pacjenci są sfrustrowani przedłużającymi się kolejkami czy trudnościami związanymi z dostaniem do specjalistów. Ale lekarze również mają wiele problemowych sytuacji – tempo pracy, niedobory kadrowe, permanentny stres.
- Biurokracja, ciągłe napięcie, nieodpowiednia dystrybucja personelu, limity, kolejki. Niemoc wobec systemu. Większość lekarzy musi się z nimi mierzyć każdego dnia, a mimo to w oczach pacjenta pozostaje "żywą tarczą" systemowych niedomagań - mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
- Lekarze bardzo często są adresatami frustracji pacjentów. Rozumiemy ich sytuację, ale nie możemy pozwalać na wyzwiska, poniżanie czy krzyk. Ten właśnie obraz w krzywym zwierciadle, stanowi podstawę oceny pracy lekarzy i nienaturalną przeszkodę w relacji lekarz-pacjent -dodaje prezes Bulsa.
Prezes OIL w Szczecinie jest jednym z ambasadorów akcji społecznej Naczelnej Izby Lekarskiej: "Jestem lekarzem-jestem człowiekiem". Celem akcji jest uświadamianie pacjentów, że lekarze to osoby, które czują, mają prawo być zestresowane i pod żadnym pozorem nie należy wylewać na nich frustracji za problemy, które wynikają z niezależnych od nich mankamentów systemu ochrony zdrowia.
- Praca lekarza to praca sapera: musi przeprowadzić pacjenta przez chory system ochrony zdrowia, aby mógł się cieszyć pełnym zdrowiem - podkreśla Michał Bulsa. - Chcielibyśmy, by pacjenci byli leczeni i diagnozowani szybko i trafnie, by do ich dyspozycji był najlepszy sprzęt, nowoczesne terapie i wszystko odbywało się w komfortowych warunkach. To, że nie zawsze tak jest, nie jest winą lekarzy.
Kampania samorządu lekarskiego "Jestem lekarzem-jestem człowiekiem" jest skierowana do pacjentów - chce zwrócić ich uwagę na inne aspekty codzienności lekarza w pracy, a tym samym ukazać jego pracę i funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w szerszej perspektywie.
- To ważna kampania - twierdzi Michał Bulsa. - Musimy uświadamiać pacjentom, że my i oni, to nie są dwa różne światy i dwa systemy zależności, ale trybiki w jednej maszynie. Zależy nam na tym samym, co im: na zdrowiu pacjenta, komforcie wykonywanych prac, szybkiej diagnostyce. My również odczuwamy, gdy system niedomaga.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?