Wczoraj wszyscy przybyli na połczyńską sesję liczyli, że zobaczą i usłyszą tu Roberta Pietrasa, lekarza świdwińskiej przychodni "Ana-lek". Bo to on, o czym już pisaliśmy, jako jedyny zdeklarował się przejąć opiekę lekarską nocną i świąteczną nad pacjentami z gmin i miast: Świdwin, Połczyn Zdrój i Brzeżno.
Nie przyjechał, bo podobno właśnie podpisywał w tej sprawie umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nikt jednak wczoraj tego potwierdzić nie był w stanie. Wiadomo za to, że lekarz skompletował sobie współpracowników - nie ma wśród nich doktorów z powiatu. Postawił warunki gminom - zażądał defibrylatora (użyczy go Połczyn Zdrój) i wynajęcia agencji ochrony dla przychodni.
I jeśli umowę podpisał, to od 1 marca przejmuje opiekę. Do tego czasu powinien poinformować o tym wszystkich lekarzy rodzinnych, a ci - swoich pacjentów.
- A jeśli jeszcze w piątek o godz. 19 ktoś umrze w domu, to jaki lekarz wystawi akt zgonu? - dopytywała Regina Węglewska.
- Lekarze pogotowia tego nie mogą robić, my 31 stycznia z pomocy doraźnej zrezygnowaliśmy, a doktor Pietras jeszcze jej nie przejął, więc pozostaje tylko lekarz rodzinny, który dyżur skończył o godz. 18 i tego też robić nie musi - rozkładał ręce Tomasz Żukowski, dyrektor połczyńskiego szpitala.
- Doktor Pietras jest w Świdwinie, a co będzie z chorymi z połczyńskiej gminy? - pytali dyrektora szpitala inni. I usłyszeli, że o punkcie filialnym w Połczynie Zdroju mogą raczej zapomnieć, bo wtedy doktor musiałby do interesu dokładać. Każdy od swojego lekarza dostanie numer telefonu do świdwińskiej przychodni i większość porad udzielanych będzie... przez telefon.
W uzasadnionych przypadkach lekarz dyżurny przyjeżdżać będzie do pacjenta, częściej jednak to pacjenta czeka podróż do lekarza. - Jeśli doktor Piteras będzie miał umowę z NFZ, to ja zrobię wszystko, by się z niej wywiązywał, czyli przyjmował pacjentów. Bo my - pogotowie i szpitalna izba przyjęć - nie mamy zamiaru tego robić. My nie mamy z tego ani grosza.
- Mamy przecież lekarzy rodzinnych na miejscu, do nich apelujmy, by nas wzięli pod opiekę. A może to nieopłacalny biznes? - padło z sali.
- Przez trzy lata mieliśmy nocną i świąteczną opiekę, to nam ją szpital zabrał, bo trzeba było ratować pogotowie. Teraz nie jesteśmy w stanie jej wziąć. Boimy się pacjentowi zrobić krzywdę, popełnić błąd,a gdy się pracuje tyle godzin, jest to prawdopodobne - bronił połczyńskich lekarzy rodzinnych kolega po fachu - Paweł Rydz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?