Po raz dziesiąty w Manowie swe wdzięki zaprezentowali reprezentanci ras myśliwskich.
Oceniane są szczenięta, młodzież, psy już dorosłe, a nawet psi weterani. Hodowcy liczą na oceny doskonałe, które oznaczają, że ich psy są bardzo bliskie idealnemu wzorcowi danej rasy, są w doskonałej kondycji i mają zrównoważony charakter. Po to właśnie organizowane są wystawy. Wczoraj w Manowie już po raz dziesiąty zarząd Związku Kynologicznego w Polsce Oddział w Koszalinie zaprosił na Krajową Wystawę Psów Myśliwskich.
202 psy reprezentowały 54 rasy. Wśród nich przedstawiciele tych w Polsce mało znanych, jak łajka rosyjsko-europejska. - To psy, które mają doskonale rozwinięte trzy zmysły - wzrok, słuch i węch. Zawzięte, na polowaniach cechują się niezwykłą wytrzymałością - podkreślił Andrzej Pokorski, który z Czaplinka przyjechał z Putkiem - to zdrobnienie od imienia... Putin. Sama nazwa rasy pochodzi zaś od łajania - czyli oszczekiwania. To psy, które można usłyszeć z daleka.
Zainteresowanie odwiedzających wystawę budziły brązowe, brązowo-dereszowate, także białobrązowe płochacze niemieckie. Z 15-miesięcznym Happym ze Szczecinka przyjechała Anna Woźniak. - To rasa pierwotna, odporna na wiele chorób. Płochacze to psy radosne, nie mają skłonności do zachowań agresywnych, a las to ich żywioł - usłyszeliśmy.
Spojrzenia przyciągały też wielkie wilczarze irlandzkie. - Bardzo ważna jest zbilansowana dieta młodych psów. Mają rosnąć powoli, ale... skutecznie! Wilczarze nie wymagają wielu zabiegów pielęgnacyjnych - zainteresowanym tłumaczyli hodowcy z Wilanowa.
- Najwięcej zgłoszonych zostało gończych polskich, wiele jest labradorów, ale też popularnością znów cieszą się jamniki, rasa może niepozorna, ale wspaniale sprawdza się, jako użytkowo - powiedziała Aleksandra Zukal, przewodnicząca Związku Kynologicznego.
Co ciekawe, wystawie towarzyszyły testy psychiczne. Ich zaliczenie to wymóg hodowlany dla ras obronnych, a sprawdzano m.in. odporność psów na huk wystrzałów z broni palnej.