(fot. UM Koszalin)
- Było przed godziną 6, gdy pracownik naszej ochrony zauważył na ekranie przebiegającego koziołka. Tego jeszcze u nas nie było - śmieje się Piotr Pasternacki z ratusza, który nadzoruje ochronę w urzędzie. - Zwierzak wybiegł od strony ul. Młyńskiej. Nie zatrzymywał się na dłużej. Pobiegł w stronę pizzerii albo Urzędu Stanu Cywilnego - gdzie dokładnie, nie mamy pojęcia. Została po nim pamiątka w postaci nagrania.
- Wpadł do nas na śniadanie - żartowali urzędnicy ratusza. - Widać, jakie mamy przyjazne i ekologiczne miasto..
- Ten koziołek mógł do nas trafić z każdego rejonu, zarówno od strony Jamna, Góry Chełmskiej, czy 4 Marca - mówi Janusz Rynkiewicz, łowczy okręgowy PZŁ w Koszalinie. - Mógł przyjść na jakieś działki, żeby podjeść. Potem trafił do parku, a stamtąd na rynek. Nie wiedział biedaczysko, jak wrócić do lasu.
- Po godzinie 6 miałem sygnał o koziołku, w pogotowiu czekały dwa nasze patrole, żeby go wyprowadzić bezpiecznie z miasta - mówi z kolei Jerzy Orzechowski, komendant Straży Miejskiej. - Ale nieco później mieliśmy informację, że zwierzak był widziany w okolicach ul. Morskiej. To znaczy, że trafił do lasu i że nic mu nie zagraża.
Łowczy mówią, że warto reagować, gdy ktoś zauważy zagubioną w mieście sarnę. - M. in. z uwagi na bezpieczeństwo, bo spłoszone zwierzę, może wpaść pod samochód i nieszczęście gotowe - mówi Jerzy Rynkiewicz, który radzi dzwonić w takich sprawach do strażników miejskich.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?