Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszaliński popis w Warszawie. Dwoje koszalinian przed komisją [wideo]

Rafał Wolny rafał[email protected]
Odbyło się wysłuchanie przed sejmową Komisją Nadzwyczajną do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa spółdzielczego. Między innymi wystąpiło dwoje koszalinian.
Odbyło się wysłuchanie przed sejmową Komisją Nadzwyczajną do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa spółdzielczego. Między innymi wystąpiło dwoje koszalinian. youtube
Odbyło się wysłuchanie przed sejmową Komisją Nadzwyczajną do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa spółdzielczego. Między innymi wystąpiło dwoje koszalinian.

Pierwszym był Waldemar Humel, członek grupy opozycyjnej wobec prezesa spółdzielni "Przylesie". Podczas trzyminutowej mowy nawoływał przede wszystkim do oczyszczenia spółdzielczych szeregów z ukaranych sądownie działaczy, domagał się kontroli zewnętrznej, a przede wszystkim jawności. "Jawność działalności to święcona woda na diabelskie układy w spółdzielczości mieszkaniowej" - obrazowo porównywał koszalinianin.
W pewnym momencie ze swojego wystąpienia zrobił show, znakomicie nawiązując kontakt z publicznością. "Kto ma delegację? Rączka w górę." - zachęcał do udziału w "zabawie", a do posłów zwracał się już całkiem serio: "W was nasza nadzieja. Macie prawo i obowiązek, żeby zmienić obowiązujące w Polsce prawo spółdzielcze tak, żeby nie powtórzyło się, jak było w Koszalinie, wykluczenie aktywnych członków ze spółdzielni."

Na jego wystąpienie odpowiedziała Wacława Bielińska, także mieszkanka "Przylesia": "Spotkała mnie tu wielka, wielka przykrość, ponieważ przedstawiciel tego samego osiedla, co ja, z tej trybuny bardzo opluł Koszalińską Spółdzielnię Mieszkaniową. Jest to wspaniała spółdzielnia, zdobywająca wiele nagród. Mieszkanie w Koszalinie na terenie tej spółdzielni jest zaszczytem."

Następnie koszalinianka przeszła do części merytorycznej, postulując: pozostawienie swobody funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowej w dotychczasowej formie; pozostawienie wyboru formy zarządzania nieruchomościami spółdzielczymi przez posiadaczy praw do lokali; zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych poprzez swobodę wyboru tytułu prawnego do lokalu; czy możliwość regulacji normami statutowymi podstawowych zasad funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowej bądź praw i obowiązków użytkowników lokali.

Ze względu na ich enigmatyczność chcieliśmy u źródła dowiedzieć się, co kryje się pod tymi postulatami. Także zapytać panią Wacławę, dlaczego skromnie przedstawiła się jako szary członek spółdzielni, podczas
gdy jest wiceprzewodniczącą miejskiej Rady Osiedla Śniadeckich, a także zasiada w spółdzielczym odpowiedniku tejże rady; do Warszawy zaś pojechała w składzie trzyosobowej delegacji ze spółdzielni (także Alicja Bajer, p.o. kierownika osiedla Fałata, oraz Anastazja Piotrowska, członkini rady nadzorczej "Przylesia"). Nie udało nam się jednak z nią skontaktować.

Z drugiej strony wygląda na to, że przedstawiciele "Przylesia" byli jedynymi z Koszalina, których w ogóle zainteresowało wysłuchanie. W Warszawie nie było nikogo z władz innych dużych koszalińskich spółdzielni. - Nie mamy pieniędzy na takie wyjazdy - mówi Eugeniusz Redlarski, prezes KSM "Nasz Dom", podkreślając jednocześnie, że nie oznacza to, że nie jest zainteresowany przyszłością spółdzielczości. - Problem w tym, że tak naprawdę już nie wiadomo, gdzie to wszystko zmierza. Projektów jest tak wiele, że trudno za tym nadążyć - zauważa.

Komentarz: Spółdzielczy stand-up*

Obserwując z jakim zaangażowaniem i emfazą Waldemar Humel przedstawia swoje racje, spodziewałem się, że zaraz usłyszę tekst w stylu: hajda na koń i szable w dłoń. W połączeniu z religijnymi porównaniami, które padały z jego ust, byłoby to znakomite wezwanie do rozpoczęcia krucjaty przeciw spółdzielniom i ich barbarzyńskim rządom.

I śmiem twierdzić, że odniosłoby skutek, gdyby tylko dać rozkręcającemu się z każdą minutą spółdzielcy więcej niż trzy minuty. Na szczęście ten powiew koszalińskiego romantyzmu został przystopowany płynącym od córy tego samego miasta głosem rozsądku. Wyraziła go Wacława Bielińska. Nie wiem wprawdzie trenerem której klasy (i czy w ogóle) jest pani Wacława, ale z pewnością inny znany Wacław - Jarząbek (postać z filmu "Miś") - doczekał się w jej osobie godnego następcy.

Choć podczas kilkunastogodzinnego wysłuchania nie zabrakło innych barwnych wystąpień (m.in. piosenka odśpiewana przez Filipa Łobodzińskiego), a także głosów dramatycznych, agresywnych, czasem nawet łzawych, to możemy być dumni z naszych przedstawicieli. "Zafundowali w Warszawie istny stand-up" - zauważył zastępca naczelnego ,,Głosu’’.

* rodzaj komediowego występu w postaci monologu przed publicznością, często improwizowany.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo