Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielce czy Magdeburg? Grzegorz Tkaczyk: Fifty – fifty

Jaromir Kruk
Grzegorz Tkaczyk
Grzegorz Tkaczyk Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Grzegorz Tkaczyk dwukrotnie sięgnął po Puchar Europy piłkarzy ręcznych. W 2005 roku wywalczył go z SC Magdeburg, 11 lat później z klubem z Kielc co było zwieńczeniem jego pięknej kariery. Teraz kluby, w których tak wspaniale grał Tkaczyk stanęły naprzeciwko siebie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

W związku z tą parą ćwierćfinałową Ligi Mistrzów odżyły wspomnienia?
Grzegorz Tkaczyk: Trochę czasu minęło już od kiedy zakończyłem karierę, ale cieszę się, że dojdzie do takich konfrontacji. Nie grałem przeciwko Magdeburgowi jako zawodnik Kielc, zdarzyło się mierzyć z Rhein-Neckar Loewen, mojemu innemu klubowi. Takie spotkania mają swoją otoczkę. Tym razem szanse są wyrównane, fifty – fifty, może z minimalną przewagą Magdeburga, bo rewanż zagra u siebie. Na pewno jednak o awansie zadecydują szczegóły, choćby jedna interwencja bramkarza.

To, że pojawiło się info o możliwym odejściu Andreasa Wolffa z Kielc di Magdeburga to element gry psychologicznej?
Nie mam pojęcia skąd to wyszło, ale nie sądzę, by miało wpływ na Wolffa, a jemu wiele Industria Kielce zawdzięcza. On poniżej pewnego poziomu nie schodzi i będzie ważnym mistrzów Polski w ćwierćfinałach z Magdeburgiem.

Ciężko się gra w meczach o wejście do Final Four Ligi Mistrzów?
Pracuje się cały sezon by w takich spotkaniach zagrać. Ja uwielbiałem tego typu wyzwania, nie zapomnę bojów Kielc z Metalurgiem Skopje, triumf dał nam przepustkę do czołowej czwórki Ligi Mistrzów. Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, ale zawodnikom z ambicjami to nie przeszkadza. W dwumeczu Kielce – Magdeburg spodziewam się handballu na wysokim poziomie. Niemiecki zespół wygląda świetnie, trener Bennet Wiegert ma niesamowity skład, pełen indywidualności. Kielczanie są już w znacznie lepszym położeniu niż dwa miesiące temu, sytuacja kadrowa się poprawiła. W ćwierćfinałach raczej zabraknie Tomka Gębali, ale wróci Nicolas Tournat, kielczanie mają kim grać. Od zwycięstwa w Płocku w krajowej lidze, gdzie wybrali się w mocno przetrzebionym składzie Industria znajduje się na fali wznoszącej. To otrzaskana w bojach ekipa, nie mająca żadnych kompleksów, pełna jakości i z ambicjami na wywalczenie najcenniejszego trofeum w klubowej piłce ręcznej.

Przegrany finał Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie tkwi nadal w głowach piłkarzy ręcznych Industrii Kielce?
Na pewno o nim pamiętają i będą chcieli się zrewanżować. Każde spotkanie to już inna historia, zupełnie nowa bajka. Motywacji nie zabraknie żadnej ze stron, stawka jest ogromna. Kibice piłki ręcznej nie będą się nudzić, dostaną rywalizację na najwyższym poziomie.

Komu będziesz kibicował?
Oczywiście Kielcom, choć obydwa kluby zajmują szczególne miejsca w moim sercu. Do Magdeburga trafiłem jako gówniarz, uczyłem się tam poważnej piłki ręcznej, zdobywałem szlify. Do Kielc wróciłem jako doświadczony zawodnik, mając 31 lat i przeżyłem cudowny okres, naznaczony wieloma sukcesami, a tym najważniejszym był triumf w Lidze Mistrzów. Brałem udział w czymś wyjątkowym, spełniałem marzenia i jestem z tego dumny. Dziś, jakiś czas po tym jak zdecydowałem się na zakończenie kariery inaczej patrzę na sport, piłkę ręczną. Na pewno jednak z uwagą obejrzę potyczki Kielc z Magdeburgiem. Emocji nie zabraknie.

Rozmawiał Jaromir Kruk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kielce czy Magdeburg? Grzegorz Tkaczyk: Fifty – fifty - Portal i.pl