Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy będzie porządek? Rozmowa z prezesem PGK w Koszalinie

Rozmawiał: Rafał Wolny
– Nowy system dopiero wszedł i nie zadziała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu jednego dnia – tłumaczy Tomasz Uciński, prezes PGK w Koszalinie.
– Nowy system dopiero wszedł i nie zadziała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu jednego dnia – tłumaczy Tomasz Uciński, prezes PGK w Koszalinie. Radek Koleśnik
O to, jak Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej radzi sobie z realizacją ustawy śmieciowej półtora miesiąca od jej wprowadzenia, zapytaliśmy Tomasza Ucińskiego, prezesa spółki.

- Ostatnio był pan na urlopie. Czy nie przeraziło Pana to, co zobaczył po powrocie?

- Nie, to było tylko kilka dni, a poza tym widziałem, jak jest w innych miastach i Koszalin na ich tle wygląda bardzo dobrze. Nie przybyło jakoś specjalnie odpadów tradycyjnych, natomiast rozpoczął się proces oczyszczania komórek, piwnic, strychów z różnych rzeczy i przybyło odpadów wielkogabarytowych. To one potęgują wrażenie bałaganu. Taka tendencja jest w całym kraju i nie za bardzo wiadomo skąd się bierze, ale myślę, że z końcem września powinno się to ustabilizować. Pozytywne jest, że rodzi się trend na segregację i ludzie zaczynają korzystać z odpowiednich pojemników. Jednocześnie spadła ilość odpadów zmieszanych, co jest w tym przypadku logiczne.Inaczej jest na wsiach, gdzie do tej pory połowa mieszkańców w ogóle nie miała umów i tam faktycznie śmieci jest więcej, bo wcześniej nie było w ogóle. W pierwszym dniu wywozu z gminy Bobolice, którą do tej pory obsługiwała jedna śmieciarka, ekipa wróciła około godziny 23, następnym razem około 21, a ostatnio już około 19. Widać, że i tu sytuacja się normuje.

- Czy w ostatnim czasie kupowaliście nowe śmieciarki i zwiększaliście zatrudnienie?

- Nie, jednak przygotowywaliśmy się systematycznie do zmian przez ostatnie lata i odpowiedni sprzęt mamy. Natomiast kupiliśmy i nadal kupujemy bardzo dużo pojemników. Planujemy także jakieś mniejsze auta do transportu tych mniejszych pojemników na odpady segregowane, ale na razie analizujemy potrzeby, aby pojazd był jak najbardziej efektywny i jak najwięcej na siebie zarabiał. Natomiast sprzęt, którym dysponujemy powinien wystarczyć do ogarnięcia tego, co obsługujemy.

- Ile gmin obsługiwaliście wcześniej?

- Wszystkie dookoła powiatu koszalińskiego plus Malechowo. Przegraliśmy za to przetarg w Manowie, więc w zasadzie utrzymaliśmy to co było (PGK obsługuje siedem gmin plus Koszalin - red.).

- Skoro praktycznie zakres działania wam się nie zmienił, to dlaczego sobie nie radzicie? I nie chodzi o odpady wielkogabarytowe, o czym świadczą liczne sygnały z wielu rejonów Koszalina. Albo brakuje pojemników, albo są przepełnione, albo nie przyjeżdżacie w wyznaczonym terminie.

- To nie jest tak, że nic się nie zmieniło, bo się zmieniło wszystko. Do tej pory pojemników do segregacji było dużo mniej, a teraz każdy śmietnik jest w nie wyposażony...

- No właśnie nie każdy.

- To zależy, w których administracjach. Nie mówimy o spółdzielniach, bo tam jakiś porządek jest. Natomiast z zarządcami nieruchomości jest tak, że oni nie dysponują osłoną śmietnikową. Nie chcą jej mieć, bo to dodatkowe koszty, a powinni, bo muszą wskazać miejsce do gromadzenia odpadów. Nie możemy wstawić pojemników w trawę, krzaki, tylko musimy mieć przygotowany plac i odpowiedni dojazd. Większość zarządców została już wyposażona w te pojemniki, a teraz jesteśmy na etapie wyposażania budynków ZBM-owskich, z czym powinniśmy uporać się do końca sierpnia. Natomiast w związku z tym, że przetargi odbyły się dosyć późno, na rynku zrobiło się szaleństwo z pojemnikami, to trudno je kupić w ciągu tygodnia.

- Osiedla spółdzielcze to miejsca, z których - z pewnymi wyjątkami - faktycznie mamy mniej sygnałów na temat śmieci. Jak to się dzieje, że tam radzicie sobie lepiej niż gdzie indziej?

- Tam radzimy sobie wspólnie ze spółdzielniami, które mają dobrze opanowany system nadzoru nad śmietnikami. Poza tym odpowiednio wcześnie przygotowały miejsca do segregacji. Zlikwidowano także zsypy, co ją ułatwia. Teraz trwa batalia z zarządcami wspólnot, bo często jest tak, ze jeden śmietnik przypada na kilka wspólnot zarządzanych przez kilku zarządców. Ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by określić kto będzie odpowiadał za czystość i jak przygotowywał te miejsca

- Z tego co pan mówi wynika, że winni są zarządcy, bo wy wszystko macie. Skąd w takim razie przetarg na ponad trzy tysiące nowych pojemników dla PGK?

- Ja nie mówię o winie zarządcy, ja mówię, że nowy system dopiero wszedł i nie zadziała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu jednego dnia. Te problemy są wszędzie w kraju - tak samo z pojemnikami, jak i odbiorem odpadów selektywnych. Jeśli chodzi o przetarg na pojemniki, to po prostu analizujemy jakie są jeszcze potrzeby jeśli chodzi o wyposażenie. Wciąż mamy pojemniki na bazie. Ma pan rację, że są sygnały, że coś jest nie tak. Obsługujemy kilkanaście tysięcy klientów i zawsze się zdarza, że gdzieś tam pojemniki są przepełnione, albo ktoś pojemnika nie dostał. Natomiast według poprzedniej ustawy wszyscy powinni je mieć, bo każdy powinien mieć umowę. Tak niestety nie było, więc teraz musimy dostarczyć pojemniki tym, którzy ich nie posiadają.

- Przetargi na wywóz odpadów wygrywaliście mniej więcej na początku czerwca. Tymczasem przetarg na dostarczenie pojemników ogłosiliście dopiero pod koniec lipca. Nie można było tego zrobić wcześniej?

- Drugi, bo pierwszy ogłosiliśmy tuż po wygraniu przetargu i pojemniki mieliśmy już pod koniec czerwca.

- To nie można było od razu zamówić takiej liczby, jaka była potrzebna?

- W zasadzie wtedy uznaliśmy, że wystarczy, bo liczyliśmy, ze wszyscy mają stare pojemniki. Po weryfikacji okazało się, że jest inaczej, wiec zrobiliśmy drugi przetarg. Natomiast powtarzam - klienci indywidualni już są zaopatrzeni, teraz jesteśmy w trakcie doposażenia zarządców nieruchomości.

- W takim razie nie wiadomo kiedy ostatecznie ich doposażycie, bo wspomniany przetarg unieważniliście.

- Unieważniliśmy, bo jak ktoś daje za dużą cenę, to nie możemy tego zaakceptować. Oferty przekraczały nasze założenia o 50 procent.

- I co teraz?

- Trochę tych pojemników jeszcze mamy. Poza tym ludzie produkują teraz mniej odpadów zmieszanych, w związku z czym tych pojemników w osłonach jest za dużo. Choć są określone wymogi co do kolorystyki, to na razie chcemy je wykorzystać.

- To po co w ogóle był ten przetarg, skoro jednak macie pojemniki?

- Przetarg był, bo liczyliśmy, ze ceny pojemników spadną i będzie można je kupić taniej. Tak się nie stało, wobec czego wykorzystujemy zapis w umowie z poprzednim dostawcą i kupujemy od niego dodatkowe pojemniki w ramach 20 procent zamówienia.

- Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że wcześniej odpady np. w Sródmieściu były wywożone dwa razy w tygodniu, a teraz raz na dwa tygodnie. Jak to możliwe, że na odebranie śmieci, na które potrzebowaliście czterech wizyt, teraz wystarcza wam jedna?

- Nie, nie, nie. Śmieci z zabudowy wielorodzinnej nadal zabieramy dwa razy w tygodniu - raz zmieszane, raz segregowane (z harmonogramów na stronie PGK wynika jednak, że odbiór odbywa się raz na dwa tygodnie - red.). W zabudowie jednorodzinnej było raz na dwa tygodnie, z wyjątkiem Bukowego, gdzie było raz w tygodniu. Teraz z domów jednorodzinnych zabieramy raz na dwa tygodnie. Natomiast jeszcze raz powtarzam, ten wzrost ilości odpadów wiąże się z odpadami wielkogabarytowymi, a nie komunalnymi. W specyfikacji jest ich zabieranie minimum raz w miesiącu, ale ustalamy z zarządcami, ze będziemy to robić, co dwa tygodnie. Pomyślimy jeszcze nad wywieszeniem informacji dla mieszkańców z dokładnymi terminami, żeby nie było bałaganu.

- Bałagan jednak tworzą także odpady selektywne, przede wszystkim plastiki.

- Wydaje mi się, że ta cała ustawa, mimo krytyki, zaskoczyła wszystkich pod względem efektów. Nikt nie przewidywał, że skoro od 20 lat namawiamy do segregacji, to raptem tych odpadów tak drastycznie przybędzie. Jest to w pewien sposób pozytywne zjawisko, natomiast pewne rzeczy organizacyjnie trzeba dopiąć. Na razie trwa to cześć tygodni. Z wyjątkiem jednostkowych przypadków, na które staramy się szybko reagować, nie obserwujemy jakichś dużych problemów.

- Ja mam wrażenie, że mieszkańcy już wcześniej segregowali odpady. Przynajmniej tam, gdzie mieli możliwość. Teraz przesypujące się pojemniki raczej do tego zniechęcają.

- Nie zgadzam się. My dopiero teraz obserwujemy ile osób korzysta ze śmietnika. Nie każdy śmietnik działa tak samo - w jednym plastików jest więcej, gdzie indziej mniej. Potrzebujemy trochę czasu na analizę, gdzie trzeba dostawić pojemniki, a gdzie jest ich wystarczająco.

- Panie prezesie, taki obrazek: początek tygodnia, osiedle Bukowe, wzdłuż ulicy powystawiane worki na śmieci czekają kilka godzin na śmieciarkę. Słońce grzeje i wszystko zaczyna śmierdzieć, a śmieciarka nie przyjeżdża. Zirytowani mieszkańcy dzwonią do PGK i okazuje się, że śmieci nie są już odbierane co tydzień, a co dwa tygodnie. Skoro o tym nie wiedzieli, to znaczy, że ich nie poinformowaliście.

- Także mieszkam na Bukowym i także wystawiłem pojemnik - z dwudziestoletniego przyzwyczajenia. Zgadzam się, że zabrakło informacji i przepraszam za potknięcie. Wszyscy już dostali nowe harmonogramy; osobiście też ze swojej skrzynki taki wyjąłem.

- Śmieci na Bukowym były wywożone co tydzień, a są co dwa. Mieszkańcy jednak skarżą się, że nie płacą mniej, choć przecież wasze koszty są w związku z tym niższe.

- Wcześniej w pakiecie raz na dwa tygodnie płaciło się około 28 zł na miesiąc. Natomiast za wywóz raz w tygodniu ja płaciłem 44 złote. Teraz obowiązuje stawka od metrażu, ale wychodzi około 36 złotych, więc mniej. Odbiór śmieci w zabudowie jednorodzinnej generalnie jest droższy, bo śmieciarka musi się częściej zatrzymywać. Za jednym podczepieniem pojemnika odbiera też prawie pięciokrotnie mniej odpadów niż z pojemników osiedlowych, które są większe.

- Wciąż jest kłopot ze skontaktowaniem się z biurem obsługi klienta PGK, na co skarżą się nie tylko mieszkańcy, ale także zarządcy.

- Przygotowując się do nowego systemu uważaliśmy wręcz, że z biura powinniśmy ludzi zwolnić, skoro funkcje zarządcze przejęły gminy. Każdy miał umowę, system jest jasny, więc o co ludzie mieliby nas pytać. Dlatego byliśmy zdziwieni, że zaczęli do nas tak masowo dzwonić. Poza tym dużo osób przychodziło do nas po kopie umów, czym w ogóle nie powinniśmy się zajmować, bo powinni mieć je w domu. Trudno nam zatrudniać jeszcze 6-8 osób tylko do przyjmowania telefonów. Zaczynamy już obserwować stopniowe uspokajanie się sytuacji.

- A kiedy zapanuje porządek w śmietnikach?

- Idealnie nigdy nie będzie, ale myślę, że kiedy już uzupełnimy pojemniki tam, gdzie ich brakuje i zabierzemy stamtąd, gdzie jest za dużo, to sytuacja powinna ustabilizować się do końca września.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!