Ulicami Karlina przeszło kilkunastu kibiców piłkarskich w marszu protestu po śmierci kibica z Knurowa. Marsz był pokłosiem ubiegłotygodniowych wydarzeń w Knurowie (woj. śląskie). 2 maja, podczas awantury przy okazji meczu piłkarskiego, 27-letni kibic Dawid Dziedzic został postrzelony w szyję z broni gładkolufowej przez policjantów. Zmarł w szpitalu. Według policji kibice zaczęli rzucać na boisko niebezpieczne przedmioty, więc sędzia był zmuszony przerwać spotkanie. Wówczas na murawę wtargnęło kilkudziesięciu miejscowych, którzy mieli dążyć do starcia z fanami drużyny przyjezdnej. Do akcji wkroczyli policjanci, którzy, by zapobiec eskalacji konfliktu, użyli gumowych pocisków.
Prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Wydarzenia sprowokowały zajścia przed szpitalem i miejscowym komisariatem, w których ucierpiało kilkunastu mundurowych. W piątek w Knurowie odbył się pogrzeb zabitego kibica, który zgromadził kilkaset osób. Mimo okrzyków w kierunku policjantów i napiętej atmosfery do kolejnej konfrontacji nie doszło.
W geście solidarności i protestu przeciwko policji, kibice w wielu częściach kraju wyszli na ulice. W piątek po godz. 22 ok. 30 osób przemaszerowało także ulicami Karlina, przed miejscowy komisariat. Na miejscu zapalili znicze, a na płocie wywiesili transparent o treści: "Matka rodzi, ojciec wychowuje, szkoła uczy, policja morduje". - Przemarsz odbył się bez żadnych ekscesów, a gdy podjechał radiowóz, kibice spokojnie się rozeszli - informuje Jacek Chodań, rzecznik białogardzkiej policji.
Uczestników marszu mogą jednak spotkać konsekwencje. - Prowadzimy postępowanie w związku z wykroczeniem polegającym na umieszczaniu napisów i transparentów w miejscu niedozwolonym - wskazuje policjant.