Jezioro w Sępólnie Małym koło Białego Boru wyschło już kompletnie. To zupełny dramat.
Jeszcze kilka tygodni temu, gdy o problemie pisaliśmy pierwszy raz, jezioro w Sępólnie Małym przypominało płytkie, muliste bajorko. Teraz znikło, po prostu go nie ma. Mieszkający tuż obok Tadeusz Osiecki jest zdruzgotany: - Poziom wody spadł do zera, zostało tylko trochę błota - mówi. Faktycznie zmiana od stanu z początku maja jest szokująca. Wtedy wody było choć na 10 centymetrów, teraz jest tylko kałuża na środku, w której moczą się zdesperowane łabędzie.
Ale problem nie zaczął się wczoraj. W ciągu kilku lat poziom wody obniżył się o około 1,5 metra. Jeszcze kilka lat temu wody było tyle, że ludzie się tutaj kąpali. Największym zbiornikiem w okolicy jest jezioro Bobięcińskie. W pobliżu niego zaś około 10 znacznie mniejszych akwenów, takich jak ten w Sępólnie. Na cieku wodnym za Niemców działał młyn, na którym przepływ wody - i poziom wody w okolicy - regulowała zastawka. Po wojnie wszystko zostało zniszczone, stosunki wodne zostały naruszone i doszło do tego, że w latach 70. i 80. pobliskie wsie były podtapiane. - Były takie powodzie, że woda stała na drodze - opowiadają mieszkańcy Sępólna. W wyniku prac melioracyjnych udało się sytuację opanować.
Pojawił się jednak nowy problem - brak wody. - Z jeziora Bobięcińskiego woda zaczęła odpływać w kierunku Słupska - nasi rozmówcy podejrzewają, że w kierunku stawów rybnych, które też potrzebują wody. Ale skutki dla okolicznych jezior okazały się opłakane. Także zresztą dla mieszkańców, bo obniżył się poziom wód gruntowych i wysychają studnie.