Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak dzieci ze Szczecinka na wycieczkę pojechały. Pechowe autokary

Rajmund Wełnic
Awarie mają prawo się zdarzyć, szkoda, że ucierpiały dzieciaki
Awarie mają prawo się zdarzyć, szkoda, że ucierpiały dzieciaki Rajmund Wełnic
„Niezapomnianą” wycieczkę przeżyły dzieci ze szczecineckiej „jedynki” podróżując z miejscowym PKS. Pierwszym autokarem nie można było jechać, drugi po drodze psuł się kilka razy.

Historię wyprawy dwóch klas z SP1 w Szczecinku z okazji Dnia Dziecka do Słowińskiego Parku Narodowego opisał nam jeden z rodziców. - Planowany wyjazd o godzinie 7:30 spod szkoły – pisze tata jednej z dziewczynek. - Gdy tylko podjechał autobus z PKS Szczecinek, od razu pomyślałem jaki „szrot”, a gdy tylko podjechał patrol policji celem sprawdzenia autokaru od razu potwierdził moje przypuszczenia i autobus nie wyjechał. Wycieczka okazała się dramatem dla mojej córki, nie dość , że podstawiony autokar - został dopuszczony do jazdy, ale na kilka godzin…

Planowany przyjazd dzieci godzina 20:30 , autokaru nie ma wszyscy rodzice wydzwaniają spod szkoły do wychowawczyni i swoich pociech - co się dzieje? Okazuje się , że autokar ledwo jedzie, już trzy raz stał w polu, bo awaria za awarią.

Niektórzy rodzice pojechali po swoje pociechy samochodami. Na miejscu po - pod Białym Borem - autokar miał awarię, kolejną. Około godz. 22 z autokaru wybiegł kierowca latał w tą z powrotem szukając przyczyny kolejnej awarii, także z autokaru wyszła wściekłą wychowawczyni, dzieci przestraszone, spocone - część płacze - opisują rodzice.

O wyjaśnienia poprosiliśmy Halinę Mozolewską, prezes PKS Szczecinek: - Pierwszy podstawiony autokar był sprawny, tylko kierowca miał problem z uruchomieniem go, ale już po pół godzinie pojechał w inną trasę bez żadnych problemów – mówi. – Podstawiliśmy drugi, którym dzieci pojechały. Faktycznie, po drodze kilka razy stawał, ale z powodu wybijającego bezpiecznika. Po jakimś czasie jazdę można było kontynuować, ale przyczyna awarii nie była usunięta, więc bezpiecznik „strzelał” znowu. O godz. 21:30 był podstawiony w Miłocicach drugi autokar i jechał na wszelki wypadek za pierwszym. Takie sytuacje się zdarzają, nawet w naszych nowych autokarach MAN-y ma prawo coś się popsuć. Ale zapewniam, że bezpieczeństwo dzieci nie było zagrożone. Mogę jedynie przeprosić rodziców i dzieci za niedogodności.

Pani prezes uważa, że media wytykają potknięcia tylko jej firmie, a podobne wpadki notują też inni przewoźnicy, z których jeden miał mieć problemy przed wycieczką w innej szkole, gdzie miał się stawić kierowca pod wpływem alkoholu. Rzeczniczka szczecineckiej policji Anna Matys nie potwierdza takiej informacji: - Na pewno nic takiego nie miało miejsca, bezpieczeństwo dzieci przede wszystkim – mówi.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!