Tuż po pierwszej wojnie światowej ważna dla Koszalina była kolej wąskotorowa. Ta w owym czasie funkcjonowała niemal wyłącznie na użytek mleczarni, gorzelni i tartaków. Jednak powojenna, gospodarcza recesja - która uderzyła w Niemcy już w 1919 roku - mocno nadszarpnęła kondycję koszalińskiej ciuchajki i zagroziła jej całkowitą likwidacją. Jedną z prób jej ratowania przed upadłością było intensywne działanie na rzecz zwiększenia ruchu osobowego (w tym czasie jej pasażerowie mogli dojeżdżać do Świelina, Bobolic, Białogardu i Żydowa).
Niestety, zadanie to nie okazało się łatwym, bowiem coraz większą konkurencją stawał się ruch samochodowy. A gdy już udało się wyjść na prostą uderzył w nią wielki kryzys z roku 1929 roku. I znowu nad wąskotorówką pojawiło się widmo zamknięcia. Pojawiły się też wówczas pytania o sens dalszego wykorzystywania kolejki na niektórych odcinkach, skoro ich trasy niemal w całości pokrywają się z trasą autobusową uruchomioną w 1924 roku przez Pocztą Państwową na odcinku Koszalin - Świeszyno.
Sytuacja zmieniała się radykalnie po 1933 roku, gdy do władzy doszli hitlerowcy. Ci uznali, że kolej wąskotorowa to dobro narodowe i wszelkie plany likwidacyjne zostały anulowane. Od tej chwili koszalińska wąskotorówka była zarządzana z Berlina, w którym to powołano do życia państwowy związek zrzeszający administrację w dziedzinie komunikacji. Ostateczne, całkowite podporządkowanie kolei wąskotorowych państwu nastąpiło w 1937 roku.
A jak w tym czasie rozwijała się kolejowa komunikacja przez główny koszaliński dworzec? Tuż po I wojnie światowej załoga dworca została wzmocniona przez pracowników kolei z Chojnic (rok 1920). Jednak kryzys, który tak mocno dał się we znaki w latach dwudziestych, szybko spowodował, że liczba pociągów przejeżdżających przez Koszalin mocno spadła. Po pewnym czasie udało się zatrzymać tę tendencję. I tak w 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, liczba kursów wyjeżdżających z miasta wyglądała następująco: jeden do Wolnego Miasta Gdańska, cztery do Berlina, pięć do Kołobrzegu. Na początku lat trzydziestych były też plany budowy połączenia kolejowego Koszalina z Miastkiem, ale nie zostały one wówczas zrealizowane.
Współpraca: mgr Kacper Pencarski, pracownik naukowy Akademii Pomorskiej w Słupsku, archiwista w Archiwum Państwowym w Koszalinie.
W kolejnych "Wieściach koszalińskich" napiszemy o międzywojennej komunikacji miejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?