MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gwardia Koszalin przegrała na wyjeździe z GKS Żukowo

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
archiwum
W 16. kolejce rozgrywek Gwardia Koszalin przegrała na wyjeździe z faworyzowanym GKS Żukowo.

Praktycznie przez całe spotkanie gospodarze mieli sytuację pod kontrolą, grając uważnie przede wszystkim w defensywie, bez pochopnych ruchów.

Zgodnie z przewidywaniami, GKS postawił Gwardzistom bardzo trudne warunki, przede wszystkim wysoko ustawioną, agresywną obroną. Przez ten mur trudno było przyjezdnym się przedrzeć i praktycznie od początku meczu ton grze nadawali gospodarze, utrzymując kilkubramkową przewagę (11:7 w 23. minucie). Jeśli podopiecznym trenera Piotra Stasiuka udawało się stworzyć dogodne sytuacje, to nie zawsze były one wykorzystywane, a piłka albo odbijała się od słupka, albo czuwał golkiper miejscowych, albo na własnym kole Żukowo zastosowało udany przechwyt zwieńczony kontratakiem.

W ostatnim meczu pierwszej części sezonu Gwardia w dobrym stylu pokonała Sokoła Kościerzynę poprawiając sobie i kibicom humory na półmetku rozgrywek.Gospodarze mecz w ramach 11. kolejki zaczęli od obronienia rzutu karnego przez Henryka Rycharskiego (ten później jeszcze raz powtórzy tę sztukę). Gwardziści szybko objęli prowadzenie, a to mogło być nawet wyższe, ale kapitalne okazje marnował Jakub Radosz (jego końcowy dorobek mógł być nawet dwukrotnie wyższy). Inna rzecz, że słupki obijali zawodnicy Sokoła, więc w 10. minucie było 6:2 dla miejscowych. Bynajmniej Gwardziści tą przewagą nie zamierzali się zadowalać i z upływającymi minutami jeszcze ją powiększali. Na sprytne rzuty Michała Orzechowskiego ekipa z Kościerzyny nie bardzo potrafiła znaleźć receptę. Nic dziwnego, że do przerwy podopieczni trenera Piotra Stasiuka wypracowali sobie sporą przewagę.Sam początek drugiej odsłony to nieco bardziej wyrównana gra po obu stornach, żaden z zespołów nie potrafił osiągnąć wyraźnej przewagi, choć na tablicy prowadzili - i to wyraźnie - Gwardziści. Upływające minuty potwierdziły, że zwycięstwo należy się tylko i wyłącznie miejscowym. Drużyna z Kościerzyny gasła w oczach, a koszalińscy szczypiorniści coraz śmielej poczynali sobie pod jej bramką (21:10 w 37. minucie). W pewnym momencie wyglądało to jak trening strzelecki - Gwardii wychodziło niemal wszystko. Wynik 26:12 w 42. minucie mówił sam za siebie. A ostatnie minuty spotkania to już egzekucja. Gwardia dobiła zrezygnowanego rywala.- W ogóle nie spodziewaliśmy się, że w drugiej połowie przeprawa z Sokołem będzie łatwa. Przecież to bardzo mocny i doświadczony zespół. Zagraliśmy super w obronie, super w ataku. Miły prezent na święta dla kibiców i dla samych siebie - powiedział Michał Orzechowski.- To był bardzo ważny, bardzo ciężki mecz, choć może z perspektywy trybun tak to nie wyglądało - mówił z kolei Henryk Rycharski, bramkarz Gwardii. - Dobrze wyglądaliśmy w każdej formacji. Jeśli kolega stawiał zasłonę na jednej stronie, ja pilnowałem drugiej. I piłka leciała tam, gdzie chcieliśmy - dodał.- Dawno nie widziałem tak dobrze grającego zespołu - przyznał trener Stasiuk. - Konsekwentna gra od pierwszej do ostatniej minuty. Brawa dla chłopaków. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa na koniec roku, na koniec rundy. To pokazuje, że jest potencjał, ale czas będzie działał na korzyść tej drużyny. Brawa za walkę, za koncentrację, za chęci i za serce do gry - podsumował.Gwardia Koszalin - Sokół Kościerzyna 37:19 (15:8)Gwardia: Rycharski, Skrzypczyk - Orzechowski 6, Tołłoczko 1, Szcześniak 2, Jońca 2, Radosz 9, Kiciński 6, Dzierżawski 1, Kruczkow 7, Skiba 1, Stawecki, Prudzienica 1, Karnaewicz 1.Sokół: Sokołowski - Konkel 1, T. Bronk, M. Reichel, 2, Piechowski 2, Babieracki 4, J. Reichel 1, Stojek 1, Adamczyk 2, Bednarek 1, Sokołowski, A. Bronk 5.

Koncert Gwardii na koniec pierwszej części sezonu

Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym większego rozpędu nabierali gospodarze. Koszalińscy szczypiorniści zaś, nawet jeśli szybko odpowiadali celnym rzutem, to zaraz byli karceni traceniem kolejnej bramki (14:9 w 25. minucie). Do szatni na przerwę gospodarze schodzili ze sporą, bo 5-bramkową przewagą. Przed Gwardią była trudna druga odsłona i pogoń za wynikiem.

Po przerwie goście rzucili się do odrabiania strat, ale w dalszym ciągu niwelowanie tej przewagi przychodziło im z trudem (w 36. minucie było 24:20 dla Żukowa). Zbyt wolno koszalińska ekipa rozgrywała piłkę na kole rywali, nierzadko ryzykując przechwyt i nadzianie się na kontry.

Kamień z serca Gwardii Koszalin. Wygrana z Olsztynem

Z drugiej strony dwoił się i troił Henryk Rycharski, chroniąc Gwardię przed jeszcze większymi stratami, m.in. broniąc rzut karny i tradycyjnie już popisując się dalekimi rzutami do wysuniętych zawodników Gwardii, którzy mogli dzięki temu znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Cały czas jednak w najlepszym przypadku dystans do Żukowa udawało się zmniejszyć do trzech trafień (28:25 w 48. minucie). To jednak było wszystko, na co tego dnia stać było przyjezdnych. Im bliżej było końcowej syreny, tym wiara Gwardii w sprawienie niespodzianki malała. A przewaga żukowian urosła na tyle, że nie dało się ich już dogonić.

GKS Żukowo - Gwardia Koszalin 40:31 (18:13)

Zobacz także Piłka ręczna. Gwardia Koszalin - Warmia Energa Olsztyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo