Sprawę naszego Czytelnika z Kościernicy śledziliśmy przez kilka miesięcy, licząc na początku, że interwencja powiatowego rzecznika konsumenta w warszawskiej sieci Euro-Net okaże się skuteczna. Sieć jednak do błędu się nie przyznała i sprawa musiała oprzeć się o sąd polubowny.
- Sąd uznał, że paragon niefiskalny, który otrzymał konsument nie może być dowodem przyjęcia wpłaty do kasy. Klient powinien otrzymać paragon fiskalny albo oprócz paragonu niefiskalnego dokument potwierdzający przyjęcie wpłaty, choćby KP, z pieczątką sklepu, podpisem sprzedawcy. Oczywiście, takie stanowisko sądu polubownego nie zamyka klientowi drogi do wytoczenia sprawy cywilnej przeciwko sieci sklepów, ale tu już trzeba się liczyć z kosztami i tym, że stanowisko obu sądów może być takie samo - rozkłada ręce Arkadiusz Janz, powiatowy rzecznik konsumentów w Koszalinie.
Przypomnijmy, że sedno całego zamieszania tkwiło w wykupie ubezpieczenia przedłużonych gwarancji, którego zwykły plan ratalny nie obejmował, bo nie jest obowiązkowe.
Nasz Czytelnik, jak mówi, namówiony przez sprzedawcę sklepu, kupił w 2007 roku to dodatkowe ubezpieczenie za kwotę 210 zł, płacąc gotówką w kasie. Był przekonany, że sklep przekazał tę kwotę do Cetel Banku, w którym za pośrednictwem sklepu, zaciągnął kredyt na kwotę 2400 złotych i tym samym o te 210 złotych ma mniej do spłaty.
Resztę spłacił w terminie, by uniknąć naliczania odsetek, ale po roku bank upomniał się o te 210 złotych i o odsetki. Nie czekał na wyjaśnienia i dług sprzedał firmie windykacyjnej. Nasz Czytelnik na dowód wykupu dodatkowego ubezpieczenia otrzymał tylko paragon niefiskalny. A ten, jak orzekł sąd polubowny, dowodem przyjęcia wpłaty nie jest. Problem w tym, że docierają do nas sygnały od innych Czytelników, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji.
- W maju 2008 roku kupiłem w sklepie sieci Euro-Net lodówkę na raty. Pracownik namówił mnie na ubezpieczenie sprzętu i w kasie sklepu zapłaciłem 260 złotych. Na potwierdzenie transakcji otrzymałem paragon niefiskalny: "wpłata - operacja kasowa". Cenę lodówki rozłożyłem na sześć rat i zakończyłem spłatę w listopadzie 2008 roku.
Rok później pracownik Cetel Banku zadzwonił do mnie, oznajmiając, że mam zaległości w spłacie kredytu. Sieć Euro-Net moją reklamację uznała za bezzasadną, bank mi nie odpowiedział, a ubezpieczyciel wyjaśnił, że sprzęt jest objęty ubezpieczeniem, ale nie chciał ujawnić, kto pieniądze mu przekazał. To absurd - opisuje swoje doświadczenia z kupowaniem w sieci Euro-Net pan Zbigniew, nasz Czytelnik.
- Z moich informacji wynika, że ta sieć sklepów wycofuje się z takiej formy sprzedaży ubezpieczenia przedłużonych gwarancji. Ja jednak radzę, by dokładnie sprawdzać kwoty, jakie widnieją na podpisanych umowach kupna na raty i otrzymywane paragony, które muszą być fiskalne, by były dowodami wpłaty. To nawet i mnie wydaje się dziwne. Ale lepiej o to zadbać, niż później płacić dwa razy za to samo - dodaje Arkadiusz Janz.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?