MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec PKS w Szczecinku opanowali bezdomni

Rajmund Wełnic [email protected]
Jeden z bezdomnych na szczecineckim dworcu PKS.
Jeden z bezdomnych na szczecineckim dworcu PKS. Fot. Rajmund Wełnic
Pasażerowie szczecineckiego PKS i prowadzący działalność na dworcu skarżą się smród bezdomnych koczujących tam całymi dniami. Nikt nie ma sposobu, jak się ich stamtąd pozbyć.

Jasna i przestronna poczekalnia dworca autobusowego do duma PKS Szczecinek. Takiego dworca mogą pozazdrościć większe miasta. Wystarczy jednak przekroczyć jego próg, aby z nóg ściął odór, którego źródło nietrudno odnaleźć. To grupka bezdomnych przycupniętych na ławce w kącie pod oknem.

O pomoc poprosiła nas Joanna Kamyszek, która tuż obok usiłuje prowadzić bar.
- Otwieram o 8 rano, a oni już tu są - pokazuje na bezdomnych. - Gdy zamykam o 18, dalej siedzą.

Kobieta nie przebierając w słowach określa uciążliwości, jakie wiążą się z tym sąsiedztwem - okropny zapach i wygląd odstraszający klientów. - Widziałam jak jeden z tych mężczyzn dosłownie strzepywał z siebie wszy, mało nie zemdlałam - mówi.

Bezdomni zwykle siedzą spokojnie, aby nie dawać pretekstu do interwencji służbom porządkowym.

- Jak coś mamy do wypicia, to wychodzimy na zewnątrz - przyznaje jeden z bezdomnych.

- Trochę od nich "jedzie" - mówi uczeń czekający na autobus. - Ja tam jakoś wytrzymam, ale są tacy, którzy wolą pomarznąć niż ich wąchać.

O interwencję i pomoc w pozbyciu się problemu proszą policję i strażników miejskich na zmianę to dzierżawcy dworcowych stoisk, a to zarządca dworca.

- W zimie jest najgorzej, bo urzędują tu praktycznie non stop - mówi Stanisław Bzowski, szef działu przewozów pasażerskich. - Nie wiem, co mam z tym fantem zrobić? Wyrzucić na ulicę?

Stanisław Bzowski nie ukrywa, że interwencje straży niewiele dają: - Nawet jak ich przegonią, to za godzinę bezdomni są z powrotem - mówi. - Problem w tym, że ci ludzi nie chcą iść do ośrodków, do których chcą ich zawieźć strażnicy.

- Tam trzeba być przede wszystkim trzeźwym - mówi Joanna Kamyszek.
Komendant:

- Dlaczego tu siedzimy? - dziwi się jeden z bezdomnych, który przywędrował aż ze Słupska. - Oni mają dom, a my nic. Śpimy pod chmurką, to choć w dzień tu się ogrzejemy.

Mężczyzna mówi, że brzydko od niego czuć, bo w punkcie opieki nad bezdomnymi, gdzie można się wykąpać, jest "za dużo ludzi". - Wolimy PKS, bo z dworca kolejowego strasznie gonią nas sokiści.

- Na dworcu koczuje grupka może z pięciu osób, niemal codziennie wzywamy strażników - mówi Joanna Kamyszek. - Nie powiem, nawet przyjeżdżają, ale pokręcą się trochę i odjeżdżają. Gdy dzwonię po SM, to dyspozytor tylko wzdycha: "a co ja mam z nimi zrobić, przecież nie mogę ich zmusić, aby wyszli".

Chcieliśmy spytać komendanta szczecineckiej Straży Miejskiej Grzegorza Grondysa, dlaczego ich interwencje niewiele dają, ale ten rzucił nam tylko, że bezdomni "są wolnymi ludźmi" i odłożył słuchawkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!