Rafał Ryśkiewicz, najszybszy mieszkaniec Koszalina, który ostatni maraton Nocna Ściema zakończył z wynikiem 3:10:22, 5 dni poświęca na bieganie, a 2 - na squasha. Czas na trening znajduje wczesnym rankiem.
- Jestem chirurgiem dziecięcym i nigdy nie mogę być pewien, kiedy wyjdę z pracy - mówi. - Lubię biegać w okolicach Chełmskiej Góry, ale zimą, kiedy będzie ciemno, będę musiał trenować w mieście - wzdycha.
Sportowa rodzina rozumie
Piotr Kondraciuk, który na metę maratonu wpadł jako drugi koszalinianin, z czasem 3:15:47, biega 4 - 5 dni w tygodniu. Wychodzi 300 km miesięcznie plus jeszcze 1 dzień w tygodniu na koszykówkę.
- Niby niedużo, ale pogodzenie pracy, życia rodzinnego i treningów wymaga rygorystycznego przygotowania - przyznaje. - Na szczęście rodzina jest sportowa i mnie rozumie. Żona z córką trenują jeździectwo, a ojciec zarwał noc, żeby kibicować mi na maratonie.
Mateusz Witkowski, najszybszy koszalinianin na mecie półmaratonu i generalnie najszybszy półmaratończyk na Nocnej Ściemie, uzyskał czas 1:11:44.
- Biegam 6 razy w tygodniu, a do tego dochodzi basen, siłownia i treningi w szkole, bo studiuję na Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Koszalinie wychowanie fizyczne ze specjalizacją odnowa biologiczna - wyjaśnia. - Nie mam problemu, żeby to wszystko pogodzić - zapewnia.
Małgorzata Kotara-Pałka, najszybsza półmaratonka z naszego miasta, dotarła do mety z czasem 1:32:07. Ona nie przejmuje się rygorem treningowym, a w każdym razie tak bardzo, jak mężczyźni. Ma inne zmartwienia.
- Biegam dla przyjemności, nie więcej niż 2-3 razy w tygodniu - informuje. - Ale i tak mam wyrzuty sumienia, że w tym czasie dzieci nie są z mamą. Z drugiej strony wiem, że muszę odreagować i zrobić coś dla własnego zdrowia, tak psychicznego, jak i fizycznego. Ale cieszę się, że Nocna Ściema odbywa się w godzinach, kiedy dzieci śpią.
Jak się zaczęła biegowa przygoda naszych bohaterów?
Rafał zaczął biegać 4 lata temu, bo chciał schudnąć. I udało się; w ciągu dwóch lat zrzucił 20 kg. A do tego na maratonie w Rotterdamie wybiegał piękną życiówkę - 3:03:44.
- Kiedyś grałem wyczynowo w kosza, a do dziś grywam amatorsko - mówi Piotr. - Bieganie miało być elementem treningu, ale proporcje szybko się odwróciły - dodaje ze śmiechem.
Mateusz sportowcem jest od 4. roku życia, kiedy dziadek zapisał go na taekwondo. Bakcyla biegów długodystansowych złapał jednak dopiero w czasie pracy w Irlandii.
Małgorzata biega właściwie od zawsze. Już w podstawówce zajęła drugie miejsce w biegu na 800 m. Przez lata jej marzeniem było pokonanie maratonu. Spełniła je w 2008 r.
- Pamiętam, że na dworcu mąż mnie powitał pytaniem, czy ktoś był za mną - śmieje się.
A o czym nasi bohaterzy marzą dziś?
- Nie będziemy ukrywać, że chcemy złamać „trójkę” - mówią zgodnie Rafał i Piotr.
Celem Mateusza jest występ i dobre wyniki w Akademickich Mistrzostwach Polski na dystansie 1500 i 3000 m. Małgorzata chce złamać 40 minut w biegu na 10 km. I tego właśnie im życzymy.
KLIKNIJ i WEJDŹ >> Więcej informacji w serwisie ZŁAP FORMĘ - zapraszamy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?