MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czytelniczka dziękuje wszystkim, którzy pomogli jej synowi

Alina Konieczna [email protected]
Krystyna Siwek każdego dnia opiekuje się Mariuszem. I wierzy, że któregoś dnia jej syn obudzi się ze śpiączki.
Krystyna Siwek każdego dnia opiekuje się Mariuszem. I wierzy, że któregoś dnia jej syn obudzi się ze śpiączki. Radek Koleśnik
O Mariuszu Siwku z Borkowa w gminie Malechowo pisaliśmy w maju ubiegłego roku. Dziś wracamy do tematu.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak czuje się młody mężczyzna, który w wyniku wypadku zapadł w śpiączkę.

Od tamtego wypadku w lutym przyszłego roku miną dwa lata. Wtedy, w 2007 roku, 32-letni Mariusz Siwek, pracownik hurtowni nabiałowej, jak zwykle wyruszył w objazd sklepów. Jego samochód wylądował w rowie. Ciężki uraz czaszkowo-mózgowy przykuł Mariusza do szpitalnego łóżka. Ze śpiączki nie wybudził się do dzisiaj.

- Ale my nigdy nie stracimy nadziei - zapewnia Krystyna Siwek, jego mama. - Wierzymy, że któregoś dnia Mariusz obudzi się i powie: cześć kochani, jak się macie. Po naszym ubiegłorocznym artykule Mariusz prosto z koszalińskiego szpitala został przewieziony do szpitala rehabilitacyjnego w Białogardzie. Spędził tam miesiąc. W tym czasie jego bliscy zorganizowali opiekę w domu.
- Ten miesiąc był dla nas bardzo ważny - mówi dziś pani Krystyna, która jest na emeryturze i dzięki temu może opiekować się synem w czasie, gdy jego żona Lucyna jest w pracy. - Mogliśmy wszystko przygotować.

Dziś Mariusz jest w swoim domu, w Borkowie. Dzięki pomocy sąsiadów, młodzieży, parafii, władz gminy udało się skończyć remont, który Mariusz zaczął, zanim uległ wypadkowi. Na konto, które podaliśmy w gazecie, wpłynęło sporo pieniędzy, między innymi od kolegów Mariusza z pracy.

- Wszystkim ludziom dobrej woli serdecznie dziękuję w imieniu całej naszej rodziny - przekazuje pani Krystyna. - Zebrane pieniądze przeznaczyliśmy głównie na rehabilitację, między innymi na opłacenie dojazdów rehabilitantki z Koszalina do Borkowa, na materac przeciwodleżynowy, opłaciliśmy też pobyt Mariusza w klinice w Bydgoszczy, w ośrodku w Jarosławcu. Zwlekaliśmy z podziękowaniem, bo liczyliśmy, że Mariusz się obudzi i zrobi to sam. Nadziei nie tracimy nadal, ale chcemy by ludzie wiedzieli, że ich pomoc nie poszła na marne.

O stanie, w jakim dziś znajduje się Mariusz, lekarze z bydgoskiej kliniki mówią: jest wybudzony, bez kontaktu. Co oznacza to w praktyce?

- Syn nie mówi, nie mruga oczami, ale ja jestem pewna, że słyszy i rozumie co się dzieje wokół niego - zapewnia pani Krystyna. - Często z nim rozmawiam, wciąż coś mu opowiadam. Mówię do niego, Mariuszku, uśmiechnij, się, a on w taki specjalny sposób rozszerza oczy.
Konrad, syn Mariusza, uczy się w piątej klasie. Gra w piłkę nożną, wytrwale trenuje, bo chce pochwalić się tacie, jak dobrze strzela gole. Lucyna, żona Mariusza, każdego dnia wraca z pracy z nadzieją, że może dziś jej mąż spojrzy na nią przytomnie, przywita się. Mama Krystyna ma w sobie mnóstwo cierpliwości i wiary, że będzie dobrze.

- Niechby nawet nie chodził, teraz jest taki wspaniały sprzęt, są wózki - mówi. - Ale niechby się wreszcie obudził z tej śpiączki. Tak za nim tęsknimy...
Obecnie rodzina Siwków przygotowuje się do zakupu pionizatora dla Mariusza. Pieniądze na jego zakup przekaże NFZ i PFRON.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!