MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Białogard: Ryzykownie na torach

Jakub Roszkowski [email protected]
Zdjęcia zrobione przez naszego Czytelnika w niedzielę przy małym ruchu. W dzień powszedni – zapewnia – jest wręcz "masakra”.
Zdjęcia zrobione przez naszego Czytelnika w niedzielę przy małym ruchu. W dzień powszedni – zapewnia – jest wręcz "masakra”. Fot. Czytelnik
Nawet 120 kilometrów na godzinę mogą tędy pędzić pociągi pośpieszne. Jest wprawdzie sygnalizacja świetlna, szlabany, ale kierowcy - alarmują kolejarze - nic sobie z tego nie robią.

- Może dojść do tragedii, a później winą za to obciąży się nas, kolejarzy - denerwują się Czytelnicy, pracownicy kolei. Przysłali do redakcji zdjęcia zrobione na przejeździe kolejowym kilka dni temu. To przejazd na końcu ul. 1 Maja, wylot na Koszalin. Na zdjęciach widać wyraźnie, że rogatki są już zamykane, ale kierowcy wciąż próbują przejechać przez tory.

- To, co się tu dzieje, to szok - obrazowo opisuje kolejarz. - Wielu kierowców w ogóle nie patrzy na sygnalizację. Dopóki rogatki nie opadną całkowicie, samochody jadą nie zważając na nic! Ciekawe tylko dlaczego w mieście, na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną, zatrzymują się, a tutaj już nie? - pyta nasz rozmówca.
Kolejarze rzeczywiście nie szukają dziury w całym. To naprawdę niebezpieczny przejazd kolejowy. Tym bardziej teraz, gdy prowadzi tędy objazd dla ciężarówek. Wiadukt w Białogardzie jest przecież nieczynny. Będzie remontowany do września. Tymczasem w tym miejscu pociągi mogą jechać nawet 120 km/h.
- Komu wtedy łatwiej się zatrzymać - potężnemu i szybkiemu składowi czy zwykłej toyocie albo volkswagenowi? Tym bardziej że to samochody dostają sygnał, by się zatrzymać - dodają kolejarze.

Policja - opowiadają nasi rozmówcy - bywa tu rzadko. A dróżnicy przypominają, że to oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo na przejeździe. Mogliby zamykać przejazd wcześniej. Nie chcą jednak wstrzymywać ruchu na długo. Nie chcą też prowokować kierowców. Bo długie stanie przed rogatkami niektórych doprowadza do szału. Z drugiej strony, jeśli jednak dojdzie do wypadku, winą obciąża się zazwyczaj dróżnika.
- Zaraz się zacznie sezon, całe południe ruszy nad morze, co będzie wtedy? Nadmieniam, że przejazd, zapowiadanie pociągów, prowadzenie ruchu, dokumentacji zajętości torów, prowadzenie manewrów i wiele innych czynności robi tylko jeden człowiek! Oby nie doszło do tragedii! - podsumowuje kolejarz.

Komendant białogardzkiej policji Krzysztof Wołkowski przypomina, że zawsze przed zamknięciem szlabanów włącza się sygnalizacja świetlna i to już jest sygnałem, który zobowiązuje nas do zatrzymania samochodu. - Wjechać na przejazd możemy zaś wtedy, gdy zapory zostaną całkowicie podniesione do góry i dopiero wtedy wyłączy się sygnalizacja - dodaje komendant. Za wjazd na przejazd kolejowy w momencie, w którym działa jeszcze sygnalizacja, grozi nam mandat do 500 zł lub grzywna.
- Dziękuję Czytelnikom, kolejarzom za tę informację. Na pewno będziemy teraz częściej kontrolowali ten przejazd - zakończył komendant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!