MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo lubił małe dziewczynki. Oskarżony o molestowanie aż 14

Mariusz Parkitny, [email protected]
Paweł S. od roku siedzi w areszcie. Grozi mu 12 lat więzienia.
Paweł S. od roku siedzi w areszcie. Grozi mu 12 lat więzienia. S. Wołosz
- Weronika zadzwoniła z płaczem. Mówiła, że młody mężczyzna włożył jej rękę pod bieliznę i dotykał - opowiada matka 12-latki. W Szczecinie rozpoczął się proces mężczyzny oskarżonego o molestowanie 14 dziewcząt.

25-latek, choć od roku siedzi w areszcie, to wciąż jest koszmarem wielu rodziców i ich dzieci.

- Córka do dziś sama boi się wychodzić z domu - mówi matka 11-letniej Kasi (dane wszystkich pokrzywdzonych zostały zmienione).

A Paweł M. od zatrzymania mówi niewiele. Podczas śledztwa milczał. Kilka zdań wypowiedział dopiero teraz, na pierwszej rozprawie w sądzie.

- Przyznaję się, ale nie do końca. Nie chciałem zgwałcić tych dziewczynek na klatce. Rozpiąłem rozporek, ale się nie obnażyłem. Nigdy nie nosiłem czarnej kurtki skórzanej. Nie groziłem - reagował, gdy prokurator Patrycja Urban-Malada odczytywała mu zarzuty, a rodzicie opowiadali o koszmarze dzieci.

Na pierwszą rozprawę przyszedł z notatkami. W dżinsach i wełnianym swetrze. Niewysoki, ale dość przystojny. Opanowany. Tylko raz okazał emocje, gdy wyjaśnienia składała najstarsza z jego ofiar.

- On się potem śmiał - mówi wiele ofiar.

Czternaście dziewcząt
Zdaniem prokuratury Paweł M. molestował czternaście dziewcząt, głównie w wieku od 11 do 14 lat. Jedną z ofiar molestował pięć razy, inną dwukrotnie. Atakował w dzień i wieczorami.

Napadał w centrum Szczecina. Atakował głównie wiosną i latem ubiegłego roku. W śledztwie okazało się, że działał też kilka lat wcześniej. Był już karany. Skończył szkolę średnią, ale nie ma matury. Przed zatrzymaniem pracował w znanej szczecińskiej cukierni. Bezdzietny kawaler. Gdy wychodził na miasto, zabierał ze sobą plecak moro. Świadkowie widywali go też z psem.

Na pierwszej rozprawie przeprosił tylko jedną ofiarę. Obecnie 22-letnią kobietę, którą być może zaatakował przez pomyłkę, bo wyglądała jak nastolatka. Na sali rozpraw wyglądał jakby się jej bał.

- On chyba boi się kobiet. Może dlatego atakuje małe dzieci - komentowała mama jednej z ofiar.

Napadnięta 22-latka opowiedziała w sądzie o swoim koszmarze. W sierpniu ubiegłego roku wynajmowała ze swoim przyjacielem mieszkanie. Wracając wieczorem z pracy, miała wrażenie, że ktoś ją śledzi.

- Ale zawsze jest tak, że ktoś za kimś idzie, więc nie wzbudziło to na początku moich podejrzeń - opowiadała.

Gdy stanęła przed drzwiami klatki schodowej, zza żywopłotu wyszedł młody mężczyzna.

- Myślałam, że chce wejść, dlatego zapytałam, czy przytrzymać mu drzwi. Mieszałam w tym bloku od niedawna i nie znałam wszystkich lokatorów. On powiedział jednak, że nie wchodzi - przypomina sobie traumatyczne chwile młoda kobieta.

Ale gdy weszła do klatki, napastnik wślizgnął się za nią. Na półpiętrze zaatakował.

- Był ciepły dzień. Miałam na sobie spódniczkę. On włożył mi palec w miejsce intymne, a potem robił nieprzyzwoite gesty. Na koniec pokazał palcem, żebym z nim poszła. I uśmiechał się - opowiada.

Nie straciła jednak zimnej krwi. Zagroziła, że zacznie krzyczeć. On się wystraszył i uciekł. Kobieta weszła do mieszkania i poszła pod prysznic. Zadzwoniła do rodziców i opowiedziała, co się stało. Płakała. Niedługo potem do drzwi zapukała policja, którą wezwali rodzice.

- Wsiedliśmy do radiowozu i jeździliśmy po mieście, szukając go. Ale nie znaleźliśmy - kończy swoją historię 22-latka.

Rzucił się na dwie
Równie wstrząsające historie dotknęły też młodsze dziewczynki. To głównie uczennice szczecińskich podstawówek i gimnazjów. 12-letnia Weronika do dziś boi się wychodzić sama z domu. Muszą po nią przychodzić koleżanki. Rok temu miała 11 lat. Tamtego dnia wracała z mamą z zakupów.

- Ja poszłam na pocztę, a córka do domu po psa. Miała z nim przyjść na pocztę - opowiada matka dziewczynki. - Kilka minut potem Weronika zadzwoniła z ogromnym płaczem i histerią. Mówiła, że młody mężczyzna zaatakował ją na klatce schodowej. Włożył jej rękę pod bieliznę i dotykał. Gdy usiadła na schodach, zaczął jej grozić. Potem włożył jej palec wskazujący do ust. Wtedy go ugryzła, a on uciekł - relacjonuje zdenerwowana kobieta.

- Nigdy nie widziałam córki w takim stanie. Była roztrzęsiona. Mówiła, że pedofil miał plecak w kolorze moro - mówi matka dziewczynki.

Zeznania innych matek są równie wstrząsające.

Mama 2: - Rok temu córka miała 13 lat. To było w kwietniu. Wracała z koleżanką ze sklepu. Ten pedofil podszedł do córki i próbował ją złapać w intymnym miejscu. Ona się odsunęła i złapał ją za udo. Potem stał i się uśmiechał. Koleżanka córki powiedziała, że on też ją już wcześniej atakował.

Mama 3: - Córka z koleżanką wracały ze szkoły. Miały wtedy 13 lat. To było w kwietniu ubiegłego roku. Na klatce schodowej on rzucił się na nie i przewrócił, blokując swoim ciałem. Potem je dotykał w intymnych miejscach. Gdy wróciłam z pracy, w domu zastałam policjantów.

Oskarżony przyznaje się, ale nie do końca.
- Nie chciałem ich zgwałcić - odpowiada oskarżony.

Opiekunka jednej z ofiar: - Złapał ją w centrum miasta. Potem obiecywał jakieś majteczki, jak z nim pójdzie. Dziewczyna do dziś to przeżywa.

Inne ofiary opowiadały, jak oskarżony próbował je zgwał­cić.

Zatrzymanie
Sprawa pedofila postawiła na nogi całą szczecińską policję. Sprawę długo próbowano utrzymywać w tajemnicy, aby nie siać paniki. Były tygodnie, że atakował co kilka dni. Np. 12 kwietnia, 13 kwietnia, 14 lipca i 25 lipca, 7 i 10 sierpnia. Gdy ofiar było coraz więcej, zapadła decyzja o publikacji portretu pamięciowego. Jedna z ofiar zapamiętała wiele szczegółów i portret okazał się bardzo wiarygodny. Ale Paweł M. wpadł przez przypadek.

Okazało się, że wiele osób wiedziało o jego skłonnościach. Nikt jednak nie zawiadomił policji. W Parku Kasprowicza policjanci zapytali spacerujące nastolatki, czy wiedzą coś o mężczyźnie z plecakiem. Dziewczynki od razu odpowiedziały, że pewnie policjantom chodzi o pedofila z Niebuszewa i wskazały adres. Policjanci bez trudu go zatrzymali. Nie stawiał oporu. Na następnej rozprawie kolejni rodzice będę opowiadali traumę swoich dzieci. Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!