Ulica Lipowa w Łazach kończy się tuż przed wydmą. Skąd już dosłownie dwa kroki na plażę. Łukasz Malinowski prowadzi tu z rodziną ośrodek wczasowy.
– Kocham Łazy. Moją wielką pasją, którą dzielę z synem, jest zgłębianie historii tej pięknej miejscowości – mówi pan Łukasz.
O dziejach nadmorskiej wsi opowiada z wielkim entuzjazmem, a gawęda ta jest szalenie zajmująca. Ranga miejscowości w XIII w. była duża. Działała tu przystań rybacka i karczma, której dochody należały do klasztoru cysterek z Koszalina. W średniowieczu przebiegał tędy kanał łączący jezioro Jamno z Bałtykiem, a po jego stronach znajdowały się komory celne.
Dopiero po wielkim sztormie w roku 1690 morze przerwało wydmy, zasypało piaskiem kanał, a nowy stworzył się kilka kilometrów na zachód. Od czasu do czasu morze odsłania karty historii. Ich właśnie poszukują pan Łukasz z Nikodemem.
– Brodziliśmy w zimnej wodzie. Zimnej, ale krystalicznie czystej. Piasek odsłonił torfowe pozostałości dawnego lasu. Nagle zobaczyliśmy ukryte między nimi deski. Założyłem maskę, zanurkowałem i… serce zaczęło bić szybciej! To były fragmenty łodzi! – opisuje Łukasz Malinowski.
Pan Łukasz zrobił zdjęcia i zaczął przeszukiwać Internet. – Wiedziałem, że to może być cenne znalezisko ze względu na drewniane kołki, użyte do połączenia klepek. Po weryfikacji okazało się, że mogą to być fragmenty średniowiecznej łodzi słowiańskiej – wskazuje nasz rozmówca.
Łodzie słowiańskie miały charakterystyczne cechy konstrukcyjne: klepki z dębiny połączone na zakładkę kołkami co 10 cm, w sylwecie przypominały łodzie wikingów, choć mały spłaszczone dna. Część desek wycinano z krzywych drzew, co nadawało zewnętrznym krawędziom łukowe, zaokrąglone kształty. Taką deskę ojciec z synem dosłownie odebrali morzu.
– Wróciliśmy na miejsce znaleziska. Okazało się, że woda napiera na odsłonięte deski i jedna z nich zaczęła dryfować – relacjonuje Łukasz. Wyłowili ją z wody i natychmiast zawiadomili specjalistów. Na miejsce przyjechali archeolodzy z Muzeum w Koszalinie.
– Naszym zadaniem była pomoc w zabezpieczeniu miejsca znaleziska. Zrelacjonowaliśmy wszystko konserwatorowi zabytków. Rangę zabytku ocenią eksperci z Gdańska – powiedział nam dr hab. Zygmunt Kalinowski, dyrektor Muzeum w Koszalinie.
Dokładnie z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, którzy w Łazach pojawią się w przyszłym tygodniu. Na podstawie zdjęć fragmentów łodzi ocenili obiecująco, choć ostrożnie: „bardzo stara”. Szczegóły poznamy wkrótce. Na razie cała rodzina Malinowskich i goście ich ośrodka mają wielki powód do radości.
– To jakby dotknąć historii. Żyjemy w czasach zdominowanych przez media elektroniczne, a my mamy analogowy świat w mistycznej otoczce dawnych czasów – śmieje się pan Łukasz. Najbardziej cieszy go, że historyczną pasję dzieli z synem Nikodemem. – Lubię historię, ale najważniejsze są emocje, jakie towarzyszą odkrywaniu skarbów przeszłości. Staje się ona prawdziwa. No i do tego to przygoda, taka, jakie miał Indiana Jones – śmieje się 12-letni odkrywca szkutniczego skarbu.
Do tematu wrócimy.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?