Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Koszalin - Turów Zgorzelec 57:78

Jacek Wójcik
Filip Dylewicz (nr 13) na tle graczy AZS Koszalin wypadł niczym profesor. Rzucał z dystansu, kończył akcje wsadami. Spotkanie zakończył z double-double (19 pkt, 10 zbiórek)
Filip Dylewicz (nr 13) na tle graczy AZS Koszalin wypadł niczym profesor. Rzucał z dystansu, kończył akcje wsadami. Spotkanie zakończył z double-double (19 pkt, 10 zbiórek) Jacek Wójcik
W XXI w. jeszcze tak słaby Turów nie grał w Koszalinie. I nigdy tak łatwo tu nie wygrał. Koszykarzy AZS i trenera Dedka pożegnały obelgi kibiców.

Zespół ze Zgorzelca, aktualny wicemistrz kraju, w obecnych rozgrywkach jest cieniem drużyny, która przez kilku lat należała do ścisłej krajowej czołówki. Szczytem marzeń ekipy prowadzonej przez byłego asystenta w AZS, Piotra Ignato-wicza, jest awans do play-off. Jego realizację mogli wczoraj utrudnić koszykarze AZS, a przy okazji zwiększyć własne szanse na ósemkę. Podopieczni Davida Dedka nie podjęli jednak rękawicy. Ósemkę, która była celem zespołu, oddali niemal bez walki.

Pierwsza kwarta była popisem nieudolności z obydwu stron. AZS i Turów udowadniały, że nieprzypadkowo są poza ligową czołówką. Przez pierwsze 3,5 min jedyne punkty zdobył Daniel Dillon z wolnych. Później przez chwilę wydawało się, że AZS zaczyna wchodzić na dobrą ścieżkę (10:6 w 7. min), ale było to tylko wrażenie. Po 10. min o 4 pkt więcej mieli goście. W sumie w I kwarcie obie drużyny zdobyły 24 pkt. Po dwóch wynik 24:32 bardziej przypominał piłkę ręczną niż koszykówkę. AZS prezentował zatrważającą wręcz nieskuteczność (8/33 z gry, 3/12 za 3 pkt) pomimo wielu otwartych pozycji rzutowych. Niektóre akcje były wręcz kuriozalne, jak ta w której Mikołaj Witliński w kontrataku “wygonił” się do narożnika boiska. Wprawdzie podał do stojącego samotnie pod koszem Piotra Dąbrowskiego, ale ten fatalnie spudłował spod samej “dziury”. Dodać trzeba, że nie było pierwszy, ani ostatni w tym meczu przestrzelony rzut spod kosza przez graczy AZS.

Druga połowa wcale nie wyglądała lepiej. Dość powiedzieć, że po 7. min III kwarty wynik brzmiał 11:2 na korzyść gości. Na zakończenie tej odsłony Turów prowadził 54:38, a Akademikom poważnie zaczął zagrażać negatywny rekord punktowy w historii występów w PLK (48 pkt w meczu z Polonią Warszawa). Zanosiło się na to aż do połowy ostatniej kwarty. Dopiero w momencie, gdy wynik rywalizacji był już właściwie rozstrzygnięty (64:40 dla Turowa), nastąpiło odblokowanie koszalińskiej drużyny, która trafił cztery trójki z rzędu (36. - 52:64). Były to jednak przedśmiertne drgawki dogorywającej ekipy trenera Dedka. W końcówce konkurs wsadów urządzili sobie Mateusz Kostrzewski z Filipem Dylewiczem, skutecznie wybijając AZS myśli o powrocie do meczu, jak również o grze w play-off.

AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 57:78 (10:14, 14:18, 14:22, 19:24)

AZS: Auda 13 (1x3, 4 zb.), Mielczarek 10 (2x3, 3 as.), Pechacek 6 (4 zb.), Walton 4 (5 prze., 3 as., 3 str.), Dąbrowski 3 (1x3, 5 zb.) - Hannah 11 (3x3, 6 str., 3 prze.), Łukasiak 4 (4 zb.), Witliński 3, Nowakowski 3 (1x3), Wadowski 0, Śpica 0, Gliddon 0.

Turów: Dylewicz 19 (3x3, 10 zb.), Kostrzewski 18 (6 zb., 3 str.), Dillon 15 (1x3, 5 as., 7 str.), Archibeque 10 (12 zb.), Tatum 2 (4 zb., 4 as.) - Karolak 7 (1x3), Krestinin 4, Novak 3 (6 as., 4 zb.), Gospodarek 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!