„Umieralnia” i „mordercy w kitlach” – między innymi za te słowa świnoujski szpital ściga mieszkańców, którzy bez ogródek wyrazili swoje zdanie o sytuacji w placówce na jednej z grup w mediach społecznościowych.
Teraz list otwarty w tej sprawie napisali pracownicy szpitala. W sumie podpisały się pod nim 124 osoby, to głównie lekarze i pielęgniarki, ale też diagności czy ratownicy.
„Jako zespół lekarzy i pracowników medycznych Szpitala w Świnoujściu, pragniemy zwrócić uwagę na ostatnie zdarzenia, które spowodowały gwałtowny wzrost nieprawdziwych informacji i wyjątkowo destrukcyjnej mowy nienawiści skierowanej wobec naszej profesji. Nasza praca to nie tylko zawód, lecz autentyczne powołanie (…). Ataki pełne nienawiści i dezinformacji, które szerzą się w przestrzeni publicznej, nie tylko są krzywdzące, ale również znacząco wpływają na nasze psychiczne samopoczucie i gotowość do pełnienia naszych obowiązków. Apelujemy o szacunek i prosimy o odpowiedzialne podejście. Apelujemy o unikanie promowania nienawiści wobec nas - pracowników Szpitala. Jesteśmy otwarci na dialog, jednak zwracamy uwagę, że dialog ten powinien odbywać się w atmosferze poszanowania i prawdy a wszelkie zastrzeżenia winny być składane do organów do tego powołanych” – napisali.
Swój list zakończyli słowami: „Prosimy o refleksję i zrozumienie dla naszego codziennego wysiłku w walce o zdrowie i życie innych.”
Sprawa ma swój początek jeszcze w ubiegłym roku, kiedy to jedna z osób mieszkających w Świnoujściu opisała jej zdaniem niewłaściwe podejście do pacjenta personelu szpitala. To wywołało lawinę. Pojawiły się kolejne historie niezadowolonych pacjentów lub ich bliskich i kolejne komentarze. Te najostrzejsze nie pozostały jednak bez reakcji szpitala. – Prawnicy wystosowali pisma wzywające 17 osób do przeprosin. Tam, gdzie wpisy były anonimowe lub pod pseudonimami, zwróciliśmy się z prośbą o ustalenie personaliów tych osób do policji – mówi w rozmowie z „Głosem” Dorota Konkolewska, prezes szpitala.
Jeden z mieszkańców tak skomentował sprawę w grudniu po tym, jak otrzymał pismo z kancelarii prawniczej: „…chciałem pani prezes przekazać, że zmuszanie ludzi do zamieszczania takich przeprosin nie zmieni niczego względem opinii o Szpitalu. Na dobrą opinię trzeba sobie zapracować.”
Jak przekazała Dorota Konkolewska, dwie osoby przeprosiły, jedna ze spraw toczy się przed Rzecznikiem Praw Pacjenta (jest w toku).
– Niewykluczone, że pozostałe sprawy znajdą swój finał w sądzie. Każdy ma prawdo do krytyki, ale nazywanie szpitala umieralnią, a lekarzy mordercami, daleko poza nią wykracza. To zwykły hejt, na który nie ma mojej zgody – mówi.
Prezes dodaje, że hejt zaczyna przybierać też bardziej bezpośrednią formę. To m.in. sytuacja, kiedy jeden z pacjentów ostentacyjnie oddał mocz w izbie przyjęć.
Ostra reakcja szpitala wywołała ostrą reakcję drugiej strony, bo w sieci jak wrzało, tak wrze. Nikt w Świnoujściu też nie kryje, że cała sprawa ma w tle również wątek polityczny, ponieważ Dorota Konkolewska jest kandydatką na fotel prezydenta Świnoujścia z ramienia KO. Jej kontrkandydatka, radna Joanna Agatowska z Nowej Lewicy otwarcie skrytykowała postępowanie szpitala i grożenie mieszkańcom sądem.
Agatowska zarzuca Konkolewskiej, że to jej osobiste działania wywołały „nieprzychylną atmosferę i tak naprawdę sytuację kryzysową wokół świnoujskiego Szpitala”.
- To otrzymanie tych wezwań wywołało dodatkową lawinę komentarzy mieszkańców, którzy uznali to za naruszenia ich prawa do wyrażenia publicznie pod nazwiskiem swoich opinii - mówi Agatowska. Radni Lewicy złożyli wniosek do prezydenta o wstrzymanie działań przeciwko mieszkańcom.
- Oczywiście wszystkie te działania opłacane są ze środków szpitala, który jest finansowany przez samorząd, czyli także mieszkańców przeciwko którym kierowane są pozwy! – dodaje Agatowska.
Miasto z kolei podkreśla, że szpital powinien bronić swojego dobrego imienia.
- Prezes szpitala stanęła po stronie dobra placówki i pracującego tam personelu, można dyskutować o metodach i ta dyskusja się toczy, nie unikamy tu komentowania, chodzi jednak o to, żeby dobre imię placówki nie było w tym wszystkim na drugim planie – mówi „Głosowi” Jarosław Jaz, rzecznik prezydenta miasta. Jak podkreśla, dla pacjentów są opracowane ścieżki odwołania: to m.in. formularz na stronie szpitala czy możliwość skargi w NFZ lub odwołanie się do Rzecznika Praw Pacjenta.
– Można też przyjść na skargę do prezydenta i zapraszamy mieszkańców. Pisanie komentarzy o zabarwieniu hejterskim nie jest metodą, którą akceptujemy – dodaje Jaz.
Z usług świnoujskiego szpitala korzysta każdego roku ok. 100 tys. pacjentów. To zarówno mieszkańcy miasta, jak i wypoczywający tu turyści.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?