MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Atak szerszeni pod Barwicami. Rodzina uniknęła śmierci

Rajmund Wełnic [email protected]
12-latek pokąsany przez szerszenie pokazuje ślady po ugryzieniach.
12-latek pokąsany przez szerszenie pokazuje ślady po ugryzieniach. Rajmund Wełnic
Rodzina z Poznania cudem uniknęła śmierci, gdy w lesie koło Nowego Chwalimia (gmina Barwice) zaatakowały ich rozwścieczone szerszenie.

Jak już informowaliśmy, szerszenie zaatakowały w czwartkowe popołudnie. - Przyjechaliśmy do przyjaciół w Nowym Chwalimiu w odwiedziny i poszliśmy na spacer z dziećmi do pobliskiego lasu - opowiadają rodzice (zastrzegli sobie anonimowość). - Szliśmy drogą przez las, 6-letnia córka i 12-letni syn jakieś 10 metrów przed nami. W pewnym momencie zobaczyliśmy, że dzieci zaczynają się od czegoś opędzać, padły na ziemię i machały rękami.

Dopiero, gdy rzuciliśmy się im na ratunek, zobaczyliśmy, że to chmara szerszeni. Najprawdopodobniej rozdrażniły je ciągniki rolnicze, które przejechały tamtędy chwilę wcześniej.

Rodzice starali się przepędzić wściekłe owady, ale nie było to łatwe, bo te dosłownie wczepiały się w ubranie. W kacy trzeba było zrzucić wierzchnie odkrycie i salwować się ucieczką. Chłopca szerszenie ugryzły 20 razy, jego siostrę 10 raz.

- Strasznie bolało, cały też od razu spuchłem - opisuje chłopiec. Jego ojciec został ukąszony dwukrotnie, mama dzieci raz. - Szczęście w nieszczęściu, że nas nie użądliły wpuszczając jad, tylko gryzły mocarnymi szczękami - mówią poznaniacy. Jad jednego szerszenia potrafi zabić człowieka, który jest uczulony.
Ale i tak skutki ukąszeń okazały się opłakane. Cała rodzina została karetkami przewieziona do szczecineckiego szpitala.

Tu podano im środki przeciwbólowe, przeciwhistaminowe i przeciwzapalne. - Zapewniono nam fantastyczną opiekę, personel jest wspaniały i bardzo się stara, dzieciom panie przyniosły nawet słodycze - mówi mama. Mimo to jak najszybciej wszyscy chcieliby już zostać wypisani. Jeżeli nie będzie przeciwwskazań, to cała rodzina wyjdzie ze szpitala w niedzielę.

Mieszkańcy Nowego Chwalimia mówią, że od dawna bali się ataku roju agresywnych szerszeni. Teraz w końcu zagrożenie zostanie zlikwidowane. - W wypadku owadów błonkoskrzydłych interweniujemy tylko, gdy zachodzi bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia - mówi Jerzy Szeligowski, rzecznik szczecineckiej straży pożarnej. - Najczęściej, gdy założą gniazdo w budynku mieszkalnym lub jego bezpośrednim sąsiedztwie. W tym wypadku już wysłaliśmy jednostkę OSP ze Starego Chwalimia, aby gniazdo zlikwidowała.

- Szkoda, że dopiero teraz - mówią rodzice poszkodowanych dzieci. - Jeżeli takich gniazd się nie likwiduje to powinna się chociaż pojawić w pobliżu tablica ostrzegawcza.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!