Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba być sprawiedliwym i zawsze sobą

Rajmund Wełnic
- Czy jestem wzorem dla moich uczniów? To pytanie do nich, nie do mnie - mówi Leszek Pawelski.
- Czy jestem wzorem dla moich uczniów? To pytanie do nich, nie do mnie - mówi Leszek Pawelski. Rajmund Wełnic
Rozmawiamy z jednym z kandydatów do tytułu Belfra Roku, Leszkiem Pawelskim, nauczycielem fizyki w Gimnazjum nr 1 w Szczecinku.

- Czuje się Pan trochę jak weteran zawodu nauczycielskiego?
- Trochę chyba tak, skoro już w nim jestem 35 lat. Kawał życia poświęciłem oświacie. Zaczynałem w Liceum Zawodowym przy ul. 1 Maja w Szczecinku, potem przeniosłem się do SP 1, gdzie zostałem wicedyrektorem i w roku 1988 znalazłem się w "trójce", gdzie zostałem dyrektorem. Tu też dekadę później przeżyłem reformę oświaty i przeobrażenie podstawówki w gimnazjum. Później trzy lata za rządów burmistrza Mariana Golińskiego kierowałem Zakładem Budżetowym Szkół, następnie wróciłem do gimnazjalnej "jedynki". Zawsze mają specjalnością była fizyka, ale 25 lat spędziłem na stanowiskach dyrektorskich i chyba już wystarczy.

- Zna Pan szkołę, jako ten typowy belfer, jak i zarządzający. Co było przyjemniejsze?
- Obie rzeczy. Zarówno ta codzienna belferka ma to siebie, że każda lekcja jest inna, choć przecież wciąż z tymi samymi uczniami. Natomiast dyrektorowanie ma jedną podstawową zaletę - można realizować pewne swoje wizje, ma się większe możliwości. I kierując SP nr 3, czy potem G nr 1, to historia pokazuje, że te szkoły zawsze były w czubie województwa. Starałem się nadać im pewien charakter, np. w gimnazjum stawialiśmy na wymianę międzynarodową, co zresztą z czasem zaowocowało nadaniem imienia Zjednoczonej Europy. Cieszę się też, że udało mi się przejść do pracy naukowej, jako wykładowca pedagogiki na kilku uczelniach, m.in. Colegium Balticum w Szczecinie, tworzyć teorię i widzieć, jak jest ona realizowana w praktyce. Niestety, nożyce między teorią a praktyką są mocno rozwarte.

- Udaje się Panu znaleźć także czas na pracę społeczną.
- Mam zaszczyt szefować Polskiemu Stowarzyszeniu Nauczycieli Twórczych, które wkrótce będzie obchodzić 10-lecie i przygotowujemy się do jubileuszu. To inspirujące zajęcie.

- Jaki musi być nauczyciel, aby zasłużyć na wdzięczność uczniów? Surowy, wymagający, czy przeciwnie, "brat łata"?
- Trzeba być sprawiedliwym i zawsze sobą. Młodzież wyczuwa obłudę. Oczywiście trzeba mieć też zespół cech, które są wymagane w pracy nauczyciela. Jeżeli jest się sprawiedliwym, ale i wyrozumiałym, to można być i wymagającym. Uczniowie to doceniają, gdy ktoś czegoś wymaga, ale zarazem to docenia. Do dziś wspominam swojego nauczyciela języka francuskiego Ryszarda Bruderka, który był bardzo wymagający, często po cichu sarkaliśmy na to, ale dziś jesteśmy mu wdzięczni. Bo wszyscy, którzy wyszli spod jego ręki osiągali sukcesy w języku francuskim. To się później ceni. To był wzór dla mnie, a czy taki jestem? Nie mi oceniać, to zrobią moi uczniowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!