Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekonać do sportu nieprzekonanych

zas
Maciej Ostaszewski uczy wychowania fizycznego w koszalińskiej "osiemnastce".
Maciej Ostaszewski uczy wychowania fizycznego w koszalińskiej "osiemnastce". Sylwia Zarzycka
Twa głosowanie w naszym plebiscycie na najlepszego nauczyciela. Rozmawiamy z Maciejem Ostaszewskim, nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 18 w Koszalinie.

- W szkole od... ?
- Skończenia studiów, czyli od lat dziewięciu. I mogę powiedzieć, że jako nauczyciel przeszedłem przez wszystkie etapy nauczania, od szkoły podstawowej, przez gimnazjum, szkołę zawodową i technikum, do liceum.

- Najłatwiej było w... ?
- Zdecydowanie w liceum, przede wszystkim dlatego, że jest tam ciszej, bo uczniowe ze sobą rozmawiają a nie do siebie krzyczą. Ale hałas jest wpisany w specyfikę tego zawodu i trzeba się do niego przyzwyczaić.

- Jednak to w szkole podstawowej dzieci najchętniej się ruszają.
- Tak, im dalej, tym z chęcią i potrzebą aktywności fizycznej gorzej. Przełomem jest chyba gimnazjum. I nie chodzi tu tylko o dziewczyny, bo chłopcy w tym wieku też coraz częściej wybierają komputer a nie piłkę.
- Najbardziej na wuefie lubią...?
- Chłopcy zdecydowanie gry zespołowe, dziewczynki gimnastykę, ale lubią też poznawać nowe elementy, uczyć się czegoś nowego.

- Często się zdarza, że uczeń ma do wuefu uraz nie do wyleczenia?
- Zdarzają się sytuacje, gdy rzeczywiście, uczeń nie chce ćwiczyć. Powodem może być nadwaga, jakieś dysfunkcje, ale też na przykład uraz. Zdarza się, że dziecko zostanie podczas gry np. uderzone piłką w twarz i boi się, że taka sytuacja się powtórzy. Do takiego ucznia trzeba podchodzić indywidualnie, dozować mu poziom i trudność ćwiczeń.

- Rodzice chętnie piszą usprawiedliwienia?
- To zależy od rodziców. Ci, którzy sami się ruszają, albo choćby interesują sportem, z takiej możliwości korzystają zdecydowanie rzadziej, niż ci, którzy ze sportem nie mają nic wspólnego. Jak wypiszemy dziecku zwolnienie, bo ma katar, to potem będziemy je pisać cały czas. Ze szkodą dla dziecka.

- Można przekonać do sportu nieprzekonanych?
- Niedawno miałem sytuację, że przyszedł do mnie ojciec mojej uczennicy, dziękując za to, że przekonałem jego córkę do klasy sportowej. Jemu się nie udało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!