Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z drugiej strony. Opowiada Ryszard Ulicki

Marzena Sutryk
A jak wydarzenia sprzed 25 lat ocenia polityk, który był po drugiej stronie barykady - Ryszard Ulicki?

To były poseł ziemi koszalińskiej, który od 1969 należał do PZPR, był etatowym pracownikiem aparatu partyjnego, kierował Wydziałem Propagandy i Agitacji Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Koszalinie, w stanie wojennym zasiadał też w komisji weryfikującej lokalnych dziennikarzy. 

- Te wybory to był wielki eksperyment społeczny, zderzały się bowiem ze sobą dwie siły - tacy, którzy chcieli zmian i ci, którzy ich nie chcieli - mówi Ryszard Ulicki. - Toczyły się w specyficznej atmosferze, w aurze walki politycznej i to dosyć ostrej. W poczuciu trumfalizmu ze strony partii, do której sam należałem. Pamiętam wypowiedzi niektórych polityków, że trzeba będzie się posunąć na tej ławeczce i zrobić więcej miejsca dla innych. I nagle jednego dnia rano obudziliśmy się - delikatnie mówiąc - z ręką w nocniku, wybory zostały przerżnięte, później trzeba było zrobić dogrywkę. Wspominam ją z pewnym obrzydzeniem, bo wielu ludzi z mojej formacji szybko pobiegło się kajać, z kwiatami do zwycięskich polityków opozycji i zawisło u nowej klamki. 

- Jedna strona nie bardzo radziła sobie z wizją oddania władzy, nawet w wymiarze osobistym, to były też lęki i niepokoje o własne bezpieczeństwo - przecież były siły rozpowszechniające informacje, że na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści. Tak, to był też strach - mówi Ryszard Ulicki. - Ale z drugiej strony - co potwierdził też Aleksander Małachowski - widać było, że obóz niepodległościowy nie był za bardzo przygotowany do przejęcia władzy. 

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!