Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa: Dobrze, że taki pomnik tutaj stanie. Bo kardynał Jeż był także i stąd

Piotr Polechoński
Kardynał Ignacy Jeż przez 20 lat budował diecezję, aby na koniec oddać ją w ręce następcy świętego Piotra. Trudno o piękniejszy finał  A Mówi kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Kardynał Ignacy Jeż przez 20 lat budował diecezję, aby na koniec oddać ją w ręce następcy świętego Piotra. Trudno o piękniejszy finał A Mówi kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. archiwum
Kardynał Ignacy Jeż przez 20 lat budował diecezję, aby na koniec oddać ją w ręce następcy świętego Piotra. Trudno o piękniejszy finał A Mówi kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.

Kardynał Ignacy Jeż, budowniczy naszej diecezji, zmarł w 2007 roku. Wcześniej przez trzy lata ksiądz kardynał i kardynał Jeż byliście biskupami koszalińsko-kołobrzeskimi, z tą różnicą, że on jako biskup-senior był już na emeryturze. Za tydzień zostanie odsłonięty pierwszy w Koszalinie pomnik mu poświęcony. Kogo i co powinien nam przypominać?
Wyjątkowego człowieka i wyjątkowego kapłana. Człowieka całym sercem oddanego koszalińskiej ziemi i wręcz zakochanego w Koszalinie. Gdy jego wspominamy to wspominamy też jego największe dzieło, czyli budowę diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, której poświęcił ostatnie kilkadziesiąt lat swojego życia. Bardzo się cieszę, że taki pomnik w Koszalinie będzie. Kardynał Jeż często mówił, że Koszalin to jego miasto, jego dom, a on sam po części jest także stąd.

Co charakteryzowało kardynała Jeża?
Wiara, praca i piękny przykład przebaczenia wobec tych, co zawinili przeciwko nam. Był to człowiek głębokiej, niezachwianej wiary i ciężkiej pracy. Pamiętam, gdy jako biskup koszalińsko-kołobrzeski czasem mówiłem mu, że z tym lub tamtym jest wielki kłopot, albo że coś innego jest po prostu nie do zrobienia, bo to się na pewno nie uda, to on tylko spojrzał na mnie, uśmiechał się i mówił, że "jesteś tutaj, pracujesz z takimi, a nie innymi ludźmi i razem z nimi dasz radę uporać się ze wszystkim. Co najwyżej poszukajcie innych rozwiązań". I za każdym razem miał rację. Pamiętajmy też, ile pracy włożył w niemiecko-polskie pojednanie.

A wcześniej był więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau.
To prawda. Doznał od Niemców wiele krzywd, widział bardzo dużo cierpienia, które zadawali innym. A mimo to potem włączył się aktywnie w pojednanie niemiecko-polskie. I to nie tylko na poziomie oficjalnym, państwowym, ale także tym najbliższym. Pomiędzy diecezjami, czy parafiami. Dostał za to wiele odznaczeń, w tym kilka bardzo prestiżowych i to zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Jednak najważniejsze było dla niego co innego. Pokonać tamto wielkie zło z obozu, którego był świadkiem, wzajemnym przebaczeniem i pojednaniem.

Słyszałem też takie opowieści, że czasem podczas obrad episkopatu ustawiał odpowiednią skalę widzenia na wiele spraw.
Rzeczywiście tak było. Pamiętam doskonale, jak w czasie obrad episkopatu, ktoś narzekał, że czasy są ciężkie, bo komuna, bo kościoły trudno jest budować, bo coś tam. I gdy to tylko usłyszał biskup Jeż, machał ręką z politowaniem i mówił "Dajcie spokój! Weźcie się do roboty i przestańcie narzekać. O ciężkich czasach, to ja mógłbym wam opowiedzieć". I wtedy człowiek z reguły się lekko zawstydzał, że mówi, jak mu jest ciężko, gdy obok stoi ktoś, kto widział nazistowskie piekło na ziemi. Ten zdrowy dystans bardzo się nam wszystkim wówczas przydawał.

Pamięta ksiądz kardynał swoje pierwsze spotkanie z biskupem Jeżem?
Tak, oczywiście. To był rok 1988, a ja byłem młodym biskupem. Byłem mocno stremowany, bo po pierwsze biskup Jeż był znaną postacią, a po drugie był ode mnie starszy o całe 36 lat. Tak więc denerwowałem się bardzo, ale tylko do chwili, gdy zaczęliśmy rozmawiać. Wtedy trema znikła i okazało się, że biskup z Koszalina to otwarty człowiek, od razu skracający wszelki dystans.

Słynął ze wspaniałego poczucia humoru.
To prawda, ale nie wolno nam zapominać o jednym. Aby nie sprowadzać jego postaci do wesołego biskupa, który opowiadał dowcipy. Oczywiście to jest prawda, ale nie najważniejsza. Kardynał Jeż nie dlatego był kimś wyjątkowym, bo był optymistycznie nastawiony do świata i ludzi. On był kimś wyjątkowym, bo taka była jego życiowa droga.

Pochodził z Małopolski, a jeszcze przed wojną związał się ze Śląskiem.
I to właśnie wtedy nauczył się tak pięknie chłonąć kulturową inność i tak znakomicie się pośród niej czuć. Bez wątpienia w niezwykły sposób zaprocentowało to w czasie jego długiej posługi w Gorzowie i w Koszalinie, gdy na byłe tereny niemieckie zjeżdżali się Polacy ze wszystkich kierunków. Każdy z nich przynosił ze sobą swoją Polskę, nieco inną niż na przykład ta, którą przywiózł jego sąsiad. Biskup Jeż świetnie to rozumiał i bez najmniejszego problemu potrafił się odnaleźć w tej, bądź co bądź, nowej sytuacji dla polskiego Kościoła.

Jednak dla nas, mieszkańców tego regionu, kardynał Jeż to przede wszystkim człowiek, który zbudował diecezję koszalińsko-kołobrzeską, a potem przez wiele lat jej przewodził. To było chyba wielkie zwieńczenie jego kapłańskiej drogi?
I tak i nie. Pomimo, że kardynał był już wtedy po pięćdziesiątce, to podjęcie przez niego tak trudnego zadania było w pewnym sensie "nowym początkiem". W jakiejś mierze zaczynał od zera. Nie miał za bardzo gdzie mieszkać, ani gdzie urządzić kurię. Nie mógł też liczyć na przychylność władz, bo przecież komuniści byli jak najdalej od tego, aby pomagać Kościołowi. I wtedy właśnie chyba najpiękniej pokazał swój charakter. Nie narzekał, ale robił wszystko, co mógł zrobić i z dnia na dzień budował. Rozumiał inność i wszyscy Polacy - z południa, czy ze wschodu - uznawali go za swojego biskupa. I mieli rację. On był ich. I zbudował nową diecezję o mocnych i trwałych podstawach.

Rok przed przejściem na emeryturę, w 1991 roku, jest gospodarzem historycznej wizyty: Jan Paweł II kolejną pielgrzymkę do Polski zaczął od Koszalina.
Tak, to było wydarzenie. I chyba dopiero dziś do wielu koszalinian dociera jego znaczenie. Gdy żył papież Polak mogło się wydawać, że ta wizyta to nic szczególnego. W końcu Ojciec Święty co rusz wraca do ojczyzn,y to pewnie jeszcze raz o Koszalin zahaczy. Dopiero, gdy Jan Paweł II zmarł, było jasne, że jego następca do Polski przyjeżdżać będzie rzadko, a do Koszalina, to już raczej nie przyjedzie nigdy. A to, że tu papież przyjechał, to w dużej mierze było zasługą wielkiej przyjaźni Karola Wojtyły z biskupem Jeżem. Pytał pan wcześniej o zwieńczenie jego kapłańskiej drogi. Była nim właśnie ta wizyta. Przez dwadzieścia lat budował diecezję, aby na koniec oddać ją w ręce następcy świętego Piotra. Trudno o piękniejszy finał biskupiej posługi.
Od jego śmierci minęło już osiem lat. Może pomnik powinien powstać już wcześniej? Jest ksiądz kardynał rozczarowany, że dopiero teraz ten Honorowy

Obywatel Koszalina zostanie w ten sposób wyróżniony?
Nie, bo nie o wyróżnienie tu chodzi, ale o pamięć i wnioski, jakie z życia tego człowieka możemy wyciągnąć. Dlatego sądzę , że dobrze się stało, że w chwili stawiania pomnika minęło już kilka lat od momentu śmierci kardynała Jeża. Bo pomnik i uroczystości związane z jego odsłonięciem będą dobrą okazją do spojrzenia na postać kardynała Jeża i jego spuściznę, którą nam zostawił z pewnej oddali. Dzięki temu przestaniemy dostrzegać pewne szczegóły, często nieistotne i niepotrzebne i skupimy się na istocie rzeczy, na tym, co najważniejsze. Mam głęboką nadzieję, że tak właśnie w Koszalinie się stanie. a

Odsłonięcie pomnika

Pomnik kardynala Ignacego Jeża stanie na pasie zieleni, vis a vis Prokuratury Rejonowej w Koszalinie przy ulicy Zwycięstwa 107. Pomnik buduje Stowarzyszenie im. Księdza Kardynała Ignacego Jeża, powstałe niedługo po śmierci duchownego (zmarł 16 października 2007 roku). Odsłonięcie zostało zaplanowane na przyszły piątek, 31 lipca - w 101. rocznicę urodzin pierwszego ordynariusza diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Sam pomnik jest już gotowy, powstał w pracowni rzeźbiarza Romualda Wiśniewskiego . Całość konstrukcji będzie mierzyć 3 metry 60 centymetrów, a koszt jego budowy zamknął się kwotą około 100 tysięcy złotych. Samo odsłonięcie będzie miało uroczystszy charakter, będą w nim uczestniczyć kościelni dostojnicy i rozpocznie się o godzinie 19, zaraz po mszy świętej, którą w intencji kardynała odprawi w katedrze biskup Edward Dajczak (początek:18).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!