Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnicy miejscy z Koszalina uratowali psa. Chwali ich mieszkanka

Marzena Sutryk
Pies przebywał od kilku dni na uwięzi – zaplatał się w krzaki, z których nie mógł się wydostać. Był osłabiony. Strażnicy zabrali go do schroniska, tam została mu podana kroplówka.
Pies przebywał od kilku dni na uwięzi – zaplatał się w krzaki, z których nie mógł się wydostać. Był osłabiony. Strażnicy zabrali go do schroniska, tam została mu podana kroplówka. SM Koszalin
Pracowali już po godzinach i w bardzo trudnym terenie. Mieszkanka Koszalina dziękuje strażnikom miejskim za uratowanie psa.

- Wiecznie słyszymy narzekania i czytamy o sprawach, które nas bulwersują. Tym bardziej uważam, że warto napisać kilka zdań o godnej pochwały postawie strażników miejskich - mówi Antonella Łobas, mieszkanka ulicy Żurawiej w Koszalinie, która wezwała straż miejską do psa zagubionego w lesie.
- Szczekanie było słychać przez wiele godzin, ale trudno było je zlokalizować, tym bardziej, że wokół jest mnóstwo terenów, z których korzystają mieszkańcy wyprowadzający swoje czworonogi. Gdy ujadanie nie mijało, postanowiłam na własną rękę sprawdzić co się stało. Szybko okazało się, że pies musi być uwięziony w jakimś trudno dostępnym miejscu, bo doszłam do bagnistych terenów z bardzo wysoką trawą i gęstą roślinnością. Nie widziałam zwierzęcia, ale słyszałam je coraz wyraźniej - opowiada Czytelniczka, która po blisko dwóch godzinach bezowocnych poszukiwań zadzwoniła do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Tam usłyszałam, by wezwać straż miejską i tak zrobiłam. Przyjechało dwóch strażników, którzy rozpoczęli poszukiwania. Oni naprawdę przejęli się całą sytuacją i z dużym poświęceniem krążyli po całym terenie. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach wreszcie udało im się znaleźć i uwolnić zaplątanego w roślinność psa, który nie mógł się ruszyć. Zwierzę nie było przywiązane, ale wyglądało na bardzo zaniedbane i wycieńczone - dodaje kobieta, która za naszym pośrednictwem chciała podziękować strażnikom.

- Na miejscu byli do godziny 23, a więc kończyli pracę już po godzinach. Nie poddali się i z pełnym poświęceniem szukali zabiedzonego czworonoga - podkreśla nasza Czytelniczka, która osobiście udała się do komendanta Straży Miejskiej, by podziękować za całą akcję.
- Jestem dumny ze swoich ludzi i jednocześnie cieszę się, że są jeszcze tacy mieszkańcy, jak ta pani, która doceniła nasz wysiłek i zauważyła, że nie jesteśmy tacy źli, jak to się o straży miejskiej mówi - słyszymy od Piotra Simińskiego, komendanta SM w Koszalinie.

Jednocześnie komendant apeluje do mieszkańców, którzy być może rozpoznają na zdjęciu odnalezionego przez strażników psa i skojarzą jego właściciela, który szuka swojego pupila. - Zakładam, że nikt go nie porzucił, bo pies nie był przywiązany, być może się zgubił. Biedaczysko zaplątało się w krzakach, bez naszej pomocy i pomocy Czytelniczki Głosu by zdechł, z wycieńczenia, on od kilku dni przebywał tam w upalnych warunkach - mówi Piotr Simiński. - Przy tej okazji przypominamy też kierowcom, by ci nie pozostawiali zwierząt w autach. W takich sytuacjach nie będziemy zwlekać, będziemy wybijać szyby, by wydostać psa na zewnątrz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!