Projekt uchwały przygotowała piątka radnych: Marek Młynarczyk i Sławomir Kargul (Razem dla Kołobrzegu), Artur Dąbkowski, Wiesław Parus (obaj z PO) i nowa radna PO, żona wiceprezydenta miasta Jacka Woźniaka, Karolina Szarłata - Woźniak. Była to druga, tym razem udana próba zmiany wynagrodzenia radnych. Wcześniej z propozycją by radni zrezygnowali z wynagrodzeń, sprowadzając je do symbolicznej złotówki, wystąpiła grupa radnych mniejszościowej PO, a autorem projektu był Dariusz Zawadzki.
Tym razem kwotą wyjściową ma być 1987 zł. Przewodnicząca rady Wioletta Dymecka ma dostać 100 procent tej sumy, jej dwaj zastępcy i przewodniczący komisji rewizyjnej - 83 procent, szefowie pozostałych komisji - 80 procent. Szeregowy radny - 75 procent. Ale za każdą, nieusprawiedliwioną nieobecność na sesji czy komisji radni będą tracić miesięcznie 15 procent wynagrodzenia. Jeżeli spóźnią się ponad 30 minut, pożegnają się z 5 procentami.
Ryczałty łatwiej będzie naliczać, ale przyjęcie tego systemu nie oznacza, że radni będą mniej kosztowni dla kołob-rzeżan. Zakładając, że będą zdyscyplinowani, ich wynagrodzenie może obciążyć budżet prawie 400 tysiącami zł, a to o ok. 100 tys. zł więcej niż do tej pory. Nowy system nie oznacza oszczędności. Jeśli radni będą zdyscyplinowani, z budżetu miasta trzeba będzie na nich wydać o ok. 100 tys. zł więcej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?